Lepiej, żeby turyści nie mieli wstępu w każdy zakamarek Starego Miasta. Część staromiejskich podwórek przypomina bowiem publiczne szalety i śmietniki.
– Pracuję na Starym Mieście od 40 lat, ale jeszcze takiego paskudztwa nie widziałam – martwi się właścicielka jednego z zakładów w Zamościu. – Bramą przy ul. Zamenhofa obok księgarni nie da się przejść. Tam urządzono sobie po prostu miejski szalet i wysypisko. Służby sprzątają, ale… to wcale nie pomaga.
Zdemolowane, staromiejskie podwórka, brudne ściany elewacji kamienic, wszechobecne liszaje grzybów i dziurawe ulice, na których można było połamać nogi odchodzą na szczęście ostatnio do lamusa.
Zamojskie podwórka m.in. przy ul. Bazyliańskiej i Grodzkiej skrzą się jeszcze świeżutką farbą. Za pieniądze m.in. z Unii Europejskiej zrobiono na nich mnóstwo stylowych murów i murków, miedzianych parapetów, gzymsów i wygospodarowano miejsca na klomby. Są też nowe chodniki. Całość wygląda naprawdę efektownie.
Niestety, nie wszędzie tak jest.