Mieczysław Łajtar, radny PSL z Drelowa, został skazany za jazdę po pijanemu - ustalił Dziennik. Ale nie stracił stołka i dalej pobiera diety, bo zataił wyrok przed samorządem. Nie doczeka jednak do końca kadencji.
Łajtara popiera, choć "nic nie wie o sprawie”, szef powiatowej organizacji PSL, Franciszek Jerzy Stefaniuk z Drelowa. - Kadencja samorządu się kończy. A radny poniósł już finansowe konsekwencje (1000 zł grzywny i 100 zł nawiązki - red.).
Stefaniuk broni kolegi z PSL, który jest na bakier z prawem, mimo że jest... przewodniczącym sejmowej Komisji Etyki Poselskiej. A Łajtar inkasuje za każdą sesję lub komisję ze swoim udziałem 100 złotych wbrew prawu.
Jak to się stało, że wiadomość o skazaniu radnego nie dotarła do Drelowa? Marian Andrzej Bahonko, przewodniczący Rady Gminy, zapewnia, że nie dostał z sądu żadnego zawiadomienia o wyroku. - Jedynie ludzie mówili, że był karany - teraz sobie przypomina.
Jak ustaliliśmy, Łajtar nie poinformował sądu, że sprawuje społeczny mandat. - Z akt sprawy nie wynika, aby oskarżony przyznał się, że jest radnym - potwierdza sędzia Stanisław Tarnowski, szef Wydziału Karnego w Sądzie Rejonowym w Radzyniu Podlaskim.
Piotr Kazimierski, wójt Drelowa, słyszał o kłopotach radnego z policją. Nie chciał jednak dochodzić, co dokładnie się stało. - Mietka Łajtara cenię. Jest spokojnym, ugodowym radnym. Nie chciałem jątrzyć w gminie - tłumaczy się Kazimierski.
Świętego spokoju jednak nie będzie. Cezary Widomski z Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego mówi, że prawomocne skazanie radnego jest przesłanką do wygaśnięcia mandatu. - W ciągu trzech miesięcy po uprawomocnieniu się wyroku rada powinna podjąć odpowiednią uchwałę. Skoro tego nie zrobiła, wojewoda może wydać tzw. zarządzenie zastępcze. Już mieliśmy kilka podobnych przypadków - zaznacza Widomski.