Podczas odwoływania Henryka Machaja ze stanowiska dyrektora bialskiego pogotowia złamano prawo. Dyrektora usunięto, choć nie skonsultowano tego z nami – zarzucili marszałkowi województwa członkowie rady społecznej Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego.
Wczoraj rada WSPRiTS podjęła uchwałę wyrażającą głębokie zaniepokojenie i dezaprobatę wobec działań Zarządu Województwa Lubelskiego. Większość głosujących negatywnie oceniła nie tylko usunięcie dyrektora, ale też zaskakującą zmianę na stanowisku przewodniczącego rady społecznej.
Kiedy rozpoczęło się spotkanie rady okazało się, że na sali jest Stanisław Grzegorczyk, zastępca dyrektora Departamentu Ochrony Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego. Grzegorczyk wstał i przedstawił się jako... nowo mianowany przez marszałka przewodniczący rady społecznej. Sala osłupiała.
– Źle się dzieje – kręcił głową odwołany z zaskoczenia przewodniczący Andrzej Borysiuk. – Tak samo postąpiono z dyrektorem Machajem. Po raz pierwszy od 20 lat działalności w radach spotykam się z czymś takim. Żyjemy w państwie demokratycznym? – nie dowierzał.
– To chamstwo, draństwo i partyzantka w biały dzień! – nie owijał w bawełnę Henryk Makarewicz, były marszałek województwa. – Po niezrozumiałych zmianach w lubelskich szpitalach przyszedł czas na bialską stację. Jako radny wojewódzki nie zostałem poinformowany o wymianie kadry zarządzającej. A zrobiono to zbójeckim prawem marszałka!
Tymczasem Stanisław Grzegorczyk wyjaśniał zebranym, że Henryk Machaj musiał złożyć wniosek o zwolnienie ze stanowiska dyrektora, gdyż jest prowadzone przeciwko niemu postępowanie o naruszenie dyscypliny finansowej. Nadzorowana przez Machaja Komisja przetargowa WSPRiTS dwukrotnie popełniła błędy, wskutek których stacja nie dostała 1 mln zł dotacji.
Grzegorczyk nie przekonał jednak członków rady i przedstawicieli związkowców. Nadal uważają oni, że w grę wchodzą rozgrywki partyjne na Lubelszczyźnie. Przedwczoraj w referendum organizowanym przez Związek Zawodowy Pracowników WSPRiTS wszyscy głosujący byli przeciwni odwołaniu Machaja.
Sam Machaj utrzymuje, że Zarząd Województwa postawił mu ultimatum: albo odchodzi na własną prośbę, albo dyscyplinarka. To za to, że nie zatrudnił działacza LPR. A ta partia współrządzi dziś województwem.