Mam nadzieję, że nie wykrakałem. Ostatnio nie przyszli widzowie i nie było projekcji – martwi się autor wystawy fotograficznej "Ostatni seans”.
Bohaterem cyklu prac jest radzyńskie kino Oranżeria, dawniej zwane Jelonkiem. – Bardzo lubię takie małomiasteczkowe klimaty, kina w salach, które nie powstawały z myślą o projekcjach, ale od wielu lat są kinami. Fotografie są w kolorze sepii, ale nie dlatego, by sztucznie je postarzyć. Dla mnie kino jest w takim odcieniu. Parkiet, boazeria, barwa mroku w czasie seansu – sepiowe – opowiada Młynarczyk, który swoją miłością do wypraw do kina stara się zarazić córki. – Jak tylko jest czas, to chodzimy całą rodziną na familijne projekcje. Są jeszcze za małe, żeby chodziły same, ale to ta samodzielna wyprawa do kina jest chyba w tej pasji kinomana najważniejsza. Pamiętam, jak pod koniec wakacji w podstawówce pierwszy raz byłem w Oranżerii na "Powrocie do przyszłości” bez dorosłych. Sam poszedłem do kina, kupiłem bilet, po seansie dyskutowaliśmy z kolegami o filmie. Tego się nie zapomina. Teraz ludzie siedzą w domach, oglądają filmy na tych swoich plazmach i tracą okazje do spotkań – dodaje fotograf, który przyznaje, że jego najnowsza wystawa to podróż sentymentalna.