Tir odzyskany w Moskwie

Franciszek Araźny, dyrektor tego przedsiębiorstwa, podkreśla, że samochód odebrano po wielkich perypetiach. - 20 grudnia 2001 roku nasze iveco pojechało z wyposażeniem do rosyjskich sklepów. Zostało zatrzymane przez służby celne i umieszczone w prywatnym składzie celnym. Po pół roku tamtejszy Urząd Celny zaznaczył, że trzeba oddać pojazd właścicielowi, ale skład celny odmówił wydania naszego samochodu. Prowadził własną politykę nie zważając na podpisaną przez Rosję konwencję międzynarodową o przewozach Domagał się tysięcy dolarów! Moskiewski sąd pierwszej instancji zasądził dla nas ok. 20 tys. dolarów za bezprawne przetrzymywanie tira, ale sąd drugiej instancji uchylił decyzję o odszkodowaniu. Przyznał nam tylko koszty postępowania adwokackiego i sądowego. Nie dopatrzył się, że ponieśliśmy straty, ponieważ nasz pojazd stał bezczynnie przez cały rok - wyjaśnia Franciszek Araźny.
- Sam odwiedziłem wiele rosyjskich urzędów oraz prokuraturę i milicję. Choć tamtejsi pracownicy traktowali mnie z dużą kulturą, to na każdym kroku widziałem niemoc. Zostały zagubione dokumenty pojazdu. Zaginał dowód rejestracyjny i karnety TIR. Przekonałem się, że tam nie można postępować zgodnie z prawem. Trzeba pozaprawnych metod działania, aby być skutecznym. Jako pracownik państwowego przedsiębiorstwa nie mam jednak funduszy na łapówki. Obecnie uznałem Rosję za kraj wysokiego ryzyka - mówi dyrektor.
Nasz rozmówca podkreśla jednak, że jego firma jest nadal zainteresowana przewozami za Bug. Niedawno bialskie PPKS pozyskało za milion dolarów nowy tabor. Sześć autobusów i pięć ciągników siodłowych. Transport towarowy przynosi bowiem coraz większe zyski. •