Nie przestaniemy walczyć o likwidację w naszym mieście szkodliwej dla zdrowia działalności. Jeżeli odwołanie od decyzji wojewody lubelskiego nie pomoże zablokujemy wjazd na teren zakładu - zapowiadają władze Międzyrzeca Podlaskiego wspierające działania mieszkańców nie godzących się na funkcjonowanie w ich sąsiedztwie warszawskiej firmy.
Tymczasem postarał się o nową decyzję u wojewody lubelskiego. Dokument podpisał z jego upoważnienia Zdzisław Strycharz, p.o. zastępcy dyrektora Wydziału Środowiska i Rolnictwa. Zakład w Międzyrzecu Podlaskim pracuje pełną parą. Będzie tak funkcjonował do końca marca przyszłego roku. Mieszkający w pobliżu są oburzeni. Ich odczucia podzielają niektórzy samorządowcy
- Pójdziemy ze skargą do ministrów Kurczuka i Żelichowskiego - zapowiada Stanisław Pytlik, radny miejski. Jego zdaniem należy dokładnie sprawdzić urządzenia unieszkodliwiające odpady niebezpieczne i cały proces technologiczny.
W zakładzie brakuje kanalizacji deszczowej i zbiornika opadów. Uważa też za niedopuszczalny fakt braku rozstrzygnięcia przez sąd kwestii własności obiektów, w których działa firma.
- Poprzedni burmistrz przekazał nieruchomość spółce. Ale istnieje zapis stanowiący, że niedotrzymanie przez nią warunków powoduje przekazanie całości miastu. Zaszły takie okoliczności - informuje Stanisław Lesiuk, międzyrzecki burmistrz. Wyjaśnia, że Maya zajmująca się wcześniej w Międzyrzecu produkcją elementów oświetleniowych zaczęła utylizować świetlówki, wbrew deklaracji, że tego nie zrobi.
Władze spółki twierdzą, że obawy mieszkańców są nieuzasadnione. - To bezpieczna, akceptowana w Unii Europejskiej technologia. Monitorujemy proces zgodnie z przepisami. Stężenie rtęci w powietrzu i gruncie jest niższe od dopuszczalnego - tłumaczy Andrzej Szurgociński, prezes spółki Maya. - To istna fobia. Podczas spalania węgla kamiennego do atmosfery dostaje się więcej rtęci niż tutaj i jakoś nikt nie protestuje. Do końca roku zapewnimy kanalizację odprowadzającą wodę deszczową, tak jak to jest zapisane w decyzji wojewody - twierdzi z kolei Mirosław Czebreszuk, kierownik międzyrzeckiej May. Dodaje, że brana jest pod uwagę inna lokalizacja zakładu. Mieszkańcy nie dają temu wiary i zrobią wszystko, aby pozbyć się uciążliwego sąsiedztwa. •