Fałszywy pracownik gazowni ukradł parze staruszków blisko 4 tys. zł. Z przypiętym do kurtki identyfikatorem wydał im się wiarygodny. Poinformował ich, że jako emerytom przysługuje im wymiana kuchenki.
Potem wrócił z gospodarzem do kuchni, aby kontynuować oględziny kuchenki. Stwierdził, że faktycznie ponad ośmioletni sprzęt kwalifikuje się do wymiany. Niemniej jednak poprosił właściela, aby odkręcił wszystkie kurki w kuchence, a jego żonę wysłał po... patelnię.
W ten sposób odwracając ich uwagę niepostrzeżenie zakradł się do sąsiedniego pokoju, aby zabrać pieniądze. Z łupem w kieszeni poinformował gospodarzy, że musi jeszcze sprawdzić coś u ich sąsiadki i wyszedł.
Zaniepokojeni małżonkowie w końcu zajrzeli do szafy, w której przechowywali pudełko z pieniędzmi. Stracili prawie 4 tys. zł. Dopiero wtedy uświadomili sobie, że padli ofiarą oszusta.
Z relacji poszkodowanych wynika, że "gazownik” miał z wyglądu około 35 lat i około 1,7 m wzrostu. Średniej budowy ciała, o ciemnych, krótko ostrzyżonych włosach, ubrany był w szarą kurtkę z przypiętym do niej identyfikatorem ze zdjęciem.