Nie siła fizyczna decyduje o tym, czy kobieta wygra w starciu z napastnikiem. Chodzi o to, aby wiedziała, w jaki sposób może mu się wyrwać, gdzie uderzyć i jak go zaskoczyć. Tego dowiedzą się uczestniczki rozpoczętych w środę zajęć samoobrony.
interwencyjnej w chełmskiej komendzie. - Na zajęciach nie uczymy walki, ale tego w jaki sposób unikać niebezpieczeństwa i radzić sobie w sytuacji zagrożenia - mówi Kulesza.
Kobiety, które przyszły na pierwsze zajęcia dowiedziały się, że wbrew pozorom to nie sprawność fizyczna i siła mięśni decyduje w starciu z napastnikiem.
- Chodzi o to, aby wiedzieć podstawowe rzeczy: jak oswobodzić się z chwytu, gdzie uderzyć, żeby najbardziej bolało, w jaki sposób wykorzystać do obrony przedmioty, które mamy pod ręką - mówi instruktor. - Oczywiście najbardziej istotne jest to, w jaki sposób ataku uniknąć i jak można mu zapobiec. Tego wszystkiego będziemy uczyć się na zajęciach.
Podczas pierwszych zajęć panie uczyły się właśnie najprostszych metod uwalniania się z chwytów. Czy będą umiały wykorzystać tę umiejętność w ewentualnym starciu z napastnikiem? - Trudno powiedzieć - mówi jedna z uczestniczek. - Teoretycznie nie jest to trudne, ale kto wie jak bym się zachowała w podbramkowej sytuacji. Boję się, że strach sparaliżowałby mnie do tego stopnia, że zapomniałabym o wszystkim, czego się tutaj uczymy.
Dlatego właśnie, jak zapowiada Kulesza, na zajęciach oprócz nowych rzeczy panie będą cały czas trenowały to wszystko, czego nauczyły się wcześniej. Po to, aby uzyskane umiejętności można było w razie potrzeby wykorzystać odruchowo i bez zastanowienia.
Kulesza podkreśla, że kobiety nie powinny po zajęciach wierzyć, że poradzą sobie z każdym napastnikiem. Bo nie chodzi o to, aby go obezwładnić, ale żeby bezpiecznie uciec. Nawet zostawiając w rękach agresora wierzchnie okrycie czy torebkę z portfelem. Czasem trzeba je poświęcić, aby z opresji wyjść cało. Bo o to w tym wszystkim chodzi.