- Już umówiłem się z dyrektorem LPR na spotkanie w tej sprawie. Mam nadzieję, że bariera ograniczająca dostęp naszych absolwentów do pracy w LPR jest sztuczna i nieuzasadniona. Z uczelni wypuszczamy zawodowców - mówi prof. Józef Zając, rektor PWSZ, którego zdaniem warunek wylatanych 500 godzin to efekt lobby wojskowego, aby zapewnić pracę wojskowym pilotom odchodzącym do cywila.
- Za sobą mamy ponad 20-letnią lukę szkoleniową - mówi rektor. - Starzy piloci odchodzą i nie ma kto ich zastąpić. W efekcie na przykład śmigłowce LPR nie latają w nocy, gdyż za ich sterami siedzi jeden, a nie dwóch pilotów. Po prostu ich brakuje.
Chełmska placówka już niedługo przestanie być monopolistą w dziedzinie kształcenia pilotów śmigłowcowych dla lotnictwa cywilnego. Przygotowuje się do tego także dęblińska Szkoła Orląt oraz Politechnika Rzeszowska. W tej sytuacji chełmianie zrobią wszystko, aby zachować swoją pozycję na lotniczym rynku.
Wyszkolenie cywilnego pilota śmigłowcowego w innych placówka kraju, między innymi w aeroklubach, kosztuje średnio około 700 tys. zł. Chełmskiej uczelni udało się te koszty ograniczyć do 360 tys. zł.
- Szkolenie śmigłowcowe jest trzy razy droższe od samolotowego - mówi dr inż. Arkadiusz Tofil, prorektor PWSZ. - Tymczasem na wyszkolenie pilota śmigłowca otrzymujemy z Ministerstwa Rozwoju Regionalnego i Transportu zaledwie 70 proc. tego, ile dostajemy na wyszkolenie pilota samolotu.
Pierwszych kilku absolwentów opuściło uczelnię przed dwoma laty. W tym roku zawodowe licencje otrzyma sześciu.