Ryszard słupnik

Rybczyński ma z działką same problemy. Sam nic na niej zrobić nie może, bo słupy trudno ominąć. Sprzedać też nie jest łatwo. – Kupiec, jak zobaczy te betonowe słupy, od razu rezygnuje – mówi gospodarz. – I to właśnie jeden z potencjalnych klientów podpowiedział mi, że mogę domagać się pieniędzy od Zamojskiej Korporacji Energetycznej. Mężczyzny nie zraża fakt, że nikt nie słyszał o wygranych podobnych sprawach. Mówi, że zamierza wyegzekwować od korporacji odszkodowanie.
Na początku próbował się dogadać, ale energetycy nie zgodzili się na ugodę. – No to złożyłem pozew – mówi Rybczyński. – Były już dwie rozprawy. Czekam teraz na trzecią. Wiem, że mam rację.
Krystyna Marczuk, dyrektor biura Lubelskiej Izby Rolniczej przyznaje, że coraz więcej osób dopytuje się o możliwość uzyskania odszkodowania od korporacji energetycznych za tzw. bezumowne korzystanie z gruntu. Jednak tylko nieliczni decydują się na wkroczenie na drogę sądową. – To są sprawy do wygrania, bo prawo jest po stronie właścicieli działek – mówi Marczuk. – Ludzi zniechęcają jednak długotrwale procesy i związane z tym koszty. Korporacje też bronią się jak mogą, słusznie obawiając się, że jedna przegrana w sądzie sprawa stworzy precedens i spowoduje lawinę kolejnych pozwów.
A zamojska korporacja nie zamierza się łatwo poddać. – Linia została zbudowana zgodnie z prawem i w momencie stawiania słupów była na to zgoda właściciela – mówi Piotr Powaga, rzecznik ZKE. – Dlatego uważamy, że w tym przypadku nie ma podstaw do roszczenia.
Powaga przyznaje, że Rybczyński nie jest pierwszą osobą, która domaga się od korporacji pieniędzy za korzystanie z gruntów. Nie chce jednak wdawać się w szczegóły.
Zgodnie z przepisami właściciele działek, na których znajdują się np. słupy energetyczne czy transformatory mogą występować z roszczeniami do właścicieli tych urządzeń i domagać się w zależności od sytuacji: wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z gruntu (do 10 lat wstecz), usunięcia lub przesunięcia urządzeń, wykupu nieruchomości lub jej części.