Pan Grzegorz, właściciel sklepu przy ul. Księdza Popiełuszki nie może patrzeć, jak gospodarze targowiska składują pod jego bokiem hałdy śniegu. Oni z kolei uważają, że mają do tego prawo, bo to ich teren.
– Powtarzam, że śnieg składujemy na naszym terenie – mówi Marian Pawluk, prezes spółki. – Skoro mamy taką możliwość, to z niej korzystamy. A jeśli chodzi o kupca, to przesadza, mówiąc o zagrożeniu. Między hałdą i ul. Księdza Popiełuszki jest studzienka, która zbierze wodę.
Pawluk podkreśla, że tegoroczna zima wszystkim zdążyła już dokuczyć. Wszyscy musimy też sobie jakoś z nią radzić, także godząc czasami nawet sprzeczne interesy.
Pan Grzegorz jest przeciwnego zdania. – Z doświadczenia wiem, że kiedy tylko śnieg zacznie topnieć, to studzienka natychmiast zostanie zamulona, a więc nie spełni swojej roli – mówi. – To każe mi obawiać się, że i tym razem nie uniknę kłopotów.
– Jeśli chodzi o zimowe utrzymanie dróg, to sytuacja staje się już niemal dramatyczna – mówi Marian Lipczuk, dyrektor Miejskiego Przedsiębiorstwa Robót Drogowych. – Do tej pory zdążyłem wykorzystać wszystkie przeznaczone na ten cel fundusze.
Teoretycznie pieniędzy miało wystarczyć mi do końca marca. Tymczasem musiałem zaciągnąć kredyt, aby mieć za co odśnieżać miasto. Mam nadzieję, że zostanie on nam zrefundowany. Podwładni Lipczuka między innymi usuwają śnieg z pl. Łuczkowskiego i deptaka na ul. Lwowskiej.
Składują go na terenie bazy MPRD. Problem w tym, że i tam zaczyna brakować już miejsca. – To nie jest tak, że śnieg można załadować na ciężarówki i wywieźć, gdzie popadło – mówi Lipczuk. – Z uwagi na to, że zawiera sól, nie można go zrzucić na terenach użytkowanych rolniczo. Trzeba też mieć na to zgodę właściciela, a kto chce mieć na swoim terenie górę śniegu, która prędzej, czy później musi stopnieć?
Śnieg obrzydza życie także mieszkańcom chełmskich osiedli, a szczególnie kierowcom. – Nie podejrzewam pracowników, którzy zajmują się odśnieżaniem osiedlowych alejek o złośliwość, ale uważam, że trochę brakuje im wyobraźni – mówi pan Karol.
– Spychają śnieg w taki sposób, że skutecznie zasypują wjazdy na przydomowe parkingi. W efekcie, aby móc wyjechać do pracy, najpierw w pocie czoła muszę wykpać w hałdzie śniegu wyłom na szerokość mojego samochodu.