Już wiadomo, że Muzeum Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego obroniło się w roli organizatora XI Festiwalu Trzech Kultur. Stając do przetargu nie miało ani jednego konkurenta.
Dlaczego muzealnicy, którzy przez lata znakomicie sprawdzali się jako organizatorzy festiwalu Trzech Kultur, musieli stanąć do przetargu? W tym roku impreza zostanie przeprowadzona za unijne pieniądze.
W ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego miastu udało się uzyskać 2 mln zł na swój "Program promocji walorów kulturowych i turystycznych Włodawy, miasta trzech granic i trzech kultur”. Z tych pieniędzy zostanie sfinansowany także tegoroczny festiwal. Ale jak to z unijną kasą, bez przetargu ani rusz.
– Nie ukrywam, że i tak przygotowywaliśmy się do "naszej” imprezy – mówi Bem. – Mamy już więc gotowy pomysł na motyw przewodni i artystyczne zagospodarowanie kolejnych trzech dni festiwalowych.
Bem zapowiada, że w dniach 10-12 września będą we Włodawie wszystkie sprawdzone formy: teatr, kabaret, koncert. A wystawy? Jedna ma zilustrować symbolikę znaków, m.in.: krzyża czy mezuzy, a inna znaczenie i symbolikę Bugu, jako żywego świadka przeszłości miasta. Specjalnie mają być też eksponowane wątki ekumeniczne, czyli wszystko to, co łączyło, a nie dzieliło przez wieki żyjące koło siebie społeczności polskie, żydowskie i ukraińskie.
Intencją organizatorów jest, aby w większym stopniu, niż dotychczas festiwal wyjrzał poza mury świątyń. Chcą wykorzystać wyznaczony już w mieście Szlak Trzech Kultur, prowadzący od zabytkowego kościoła oo. Paulinów do czynnej cerkwi i zespołu posynagogalnego. Po drodze uczestnicy festiwalu będą mogli zatrzymać się przy festiwalowych straganach, przysiąść na ławeczce i zajrzeć do namiotu, w którym na telebimie obejrzą film.
Specjalne miejsce szlaku ma mieć niedoceniany wcześniej staromiejski rynek, który właśnie odzyskuje rangę serca i wizytówki miasta. A także wyremontowany klasztor, który Paulini na czas festiwalu chcą otworzyć przed zwiedzającymi.