Połamane drzewka i uszkodzona brama. Tyle zostało po stadionowej zadymie. Z „kibolami” walczyli tylko ochroniarze, bo policja nie mogła wejść
na stadion.
Na meczu Chełmianki z Orlętami Spomlek z Radzynia Podlaskiego kibiców gości w ogóle miało nie być. Tamtejsi policjanci zakwestionowali stan techniczny autokaru, którym mieli przyjechać do Chełma. Nikt nie przewidział, że szybko załatwią sobie drugi autobus.
– Nie otrzymaliśmy z Radzynia żadnego sygnału, że kibice stamtąd wyjechali – mówi Henryk Marciniak, rzecznik prasowy komendanta miejskiego policji w Chełmie. – Ich pojawienie się przed stadionem było dla zabezpieczających mecz policjantów kompletnym zaskoczeniem.
Kibice z autobusu dostali się wprost na stadion, gdzie zaczęli forsować ogrodzenie. Ochrona natychmiast na to zareagowała. Także grupa kibiców Chełmianki, która wręcz nie mogła doczekać się przeciwników. 30 ochroniarzom starającym się nie dopuścić do konfrontacji „kiboli” przyszło walczyć na dwa fronty. Kiedy kibice zaczęli brać górę nad ochroniarzami, do akcji wkroczyli czekający za ogrodzeniem stadionu policjanci.
– Policja nie dotrzymała przedmeczowych ustaleń – twierdzi Grzegorz Gardziński, prezes Chełmianki. – Gdyby doprowadzili grupę z Radzynia z autokaru do klatki dla gości obyłoby się bez awantury.
Marciniak potwierdza takie zobowiązanie. Podkreśla jednak, że miało obowiązywać przed meczem, kiedy trybuny byłyby jeszcze puste. Tymczasem autokar z Radzynia niespodziewanie podjechał pod stadion 15 minut przed końcem spotkania. Gdyby go wpuścić na teren stadionu, to wraz z pasażerami natychmiast stałby się celem ataku chełmskich pseudokibiców.
– Zgodnie z Ustawą o bezpieczeństwie imprez masowych bez wniosku ze strony organizatorów meczu policjantom nie wolno było wejść na teren stadionu – mówi Marciniak. – Ich dowódca zdecydował się na to dopiero, kiedy kibice zaczęli zdobywać przewagę nad ochroniarzami.
Chociaż zbiorowa bójka wyglądała bardzo groźnie, to nikt w niej specjalnie nie ucierpiał. Obyło się bez interwencji lekarza. Odizolowanych kibiców z Radzynia policjanci odprowadzili do autokaru i spuścili z oczu dopiero daleko poza granicami miasta. Policji nie udało się zatrzymać żadnego z najbardziej agrsywnych kibiców Chełmianki
Spotkanie zakończyło się wynikiem cztery do zera dla gości. •