Za młodu nienawidził zdjęć. Co rano musiał płukać odbitki pod lodowatą wodą z kranu na podwórku domu przy ul. Staszica w Lublinie.
- Była to niezwykła budowla, bo na środku rosła akacja. Pracownia miała szklany dach i ściany - mówi Julia Hartwig, siostra Edwarda, znakomita poetka polska.
Pracownia pojawia się we wspomnieniach Edwarda, jego siostry Julii, Józefa Czechowicza i lubelskiej cyganerii.
Edward urodził się w Moskwie. - W Lublinie Hartwigowie osiedlili się w 1917 roku. Zamieszkali w dwupokojowym mieszkaniu w kamienicy Semadeniego przy ul. Poczętkowskiej, łączącej Krakowskie Przedmieście z ul. Radziwiłłowską - mówi Joanna Zętar z Ośrodka Brama Grodzka Teatr NN, która opiekuje się archiwum fotograficznym po Hartwigu.
Ponieważ architekt nie zgodził się na wycięcie drzewa na podwórku, Ludwig Hartwig obudował go przeszkloną konstrukcją, która przypominała pracownię malarza. - Ogrzewało się ją za pomocą żelaznego piecyka, wodę nosiło wiaderkami z podwórka, do płukania zdjęć służyła balia - wspomina Julia Hartwig.
Buda miała klimat cygańskiego wozu, zawsze w niej było pełno ludzi. Od Józefa Czechowicza, przez Zenona Kononowicza, Stanisława Filipiaka, Stanisława Michalaka po Zygmunta Kałużyńskiego.
Jak zaczął fotografować? Pewnego dnia Edward dostał od ojca aparat Zeiss Ikon 9x12 ze statywem i trzy kasety. - Idź na Stare Miasto, ja cię proszę - powiedział do syna Ludwig Hartwig.
Poszedł. Zrobił trzy zdjęcia na podzamczu. Urzekły go malownicze domki żydowskie zatopione w mgle.
- Już te pierwsze zdjęcia z lat dwudziestych pokazywały, że kochał mgłę, która spowijała piaszczyste drogi pod Lublinem czy Bystrzycę o świcie. Wymykał się bladym świtem, najczęściej przez okno. Jak rano wstawała mgła, był w swoim żywiole. Wracał zmoczony, zabłocony. Szczęśliwy - mówi Julia Hartwig.
Co fotografował? Okutaną w chusty stróżkę, zamiatającą wierzbową miotłą Ulicę Złotą. Smukłe Cyganki palące papierosy w bramach o gotyckim sklepieniu. Zakonnika klęczącego na posadzce kościoła Dominikanów oświetlonego smugą światła wpadającego przez okno.
Zaczynał fotografować o czwartej rano, kiedy nad Lublinem unosiły się mgły.
- Przedwojenny Lublin miał charakterystyczną topografię. Z wielu kierunków widać było zwartą panoramę Starego Miasta i żydowskiego Podzamcza. Nad Czechówką i Bystrzycą rosły wierzby. Widziany przez nie Lublin był sielskim miastem - mówi Tomasz Pietrasiewicz z Ośrodka Brama Grodzka - Teatr NN, który często spaceruje wzdłuż obu rzek.
Edward Hartwig mieszkał przez pewien czas na Wrotkowie. Zbudował tam chałupę, bo tam były najpiękniejsze mgły. Godzinami ślęczał nad Bystrzycą.
"Szedłem na torfowiska nad Bystrzycą. A tam codziennie były mgły. Jak na zamówienie. Wchodziłem w zupełnie inny świat. I chyba przez dwa lata obsyłałem wszystkie wystawy fotograficzne zdjęciami w mgiełce. Nazywali mnie nawet "mglarzem”. Potem się nasyciłem tą mgłą i zostawiłem ją w spokoju” napisał we wspomnieniach opublikowanych w książce "Czechowicz” przez Ośrodek Brama Grodzka Teatr NN.
Edward Hartwig
Hartwig był laureatem wielu nagród i wyróżnień, kilkakrotnie uczestniczył w wystawach 10 Fotografików Świata oraz 10 Wielkich Fotografików Świata FIAP we Włoszech.
Prace Edwarda Hartwiga znajdują się w zbiorach m.in.: Muzeum Sztuki w Łodzi, Muzeum Narodowego we Wrocławiu, Murray Forbes Collection w Cambridge (Massachusetts, USA), Biblioteki Narodowej w Warszawie, Portrait Collection Museum of Fine Arts w Houston