Wydawnictwo Literackie
Karty tej powieści są jak piasek, który przesypuje się między palcami, może nawet przy tym sprawia przyjemność, jest kojący, ale później nie zostaje nic.
To powieść dla rozedrganych nerwów, dla których thriller czy banalny kryminał wydaje się czarnym dołem nie do pokonania, traumą którą straszy strach. Tutaj możesz się tylko zdenerwować czy aby bohater nie zgubi plecaczka z paszportem. Inne perypetie są do przewidzenia nawet przez dziecko.
Ta książka nie przestraszy, jej przesłanie banalnie proste jest oczywiste i nie wymaga od czytelników żadnych głębszych przemyśleń, żadnego wysiłku, a zakończenia domyśli się każdy.
Oto pewien młodzieniec amerykański zakochuje się w przelotnie poznanej Włoszce. Dziewczyna za trzy dni wraca do ojczyzny. On zna tylko jej imię i nazwę miasteczka w którym mieszka. Ale, jak to Amerykanin – jest ambitny. U profesora – Włocha osiadłego w USA bierze lekcje włoskiego. Oczywiście jest wybitnie inteligentny i język Petrarki opanowuje perfekcyjnie i w mgnieniu oka. Ba, okazuje się, że profesor pochodzi ze wsi położonej obok miasteczka, w którym mieszka dziewczyna.
Tymczasem w bohaterze kocha się jego sąsiadka, amerykańska dziewczyna, ładna, mądra, subtelna, troskliwa i w zasadzie między nimi iskrzy, ale ona zaraz wyjeżdża na roczne stypendium do Paryża, a bohater książki do Italii zdobywać Włoszkę.
Cóż, w trosce o tych czytelników, których ta fabuła zacznie jednak nadmiernie emocjonować lub być może nie domyślają się zakończenia zdradzimy – on wkrótce zacznie się uczyć francuskiego. Zdolny jest.