Około godz. 21.30 zakończył się w lubelskiej Bazylice Relikwii Krzyża Świętego koncert sławnego saksofonisty Jana Garbarka i cieszącego się nie mniejszym rozgłosem kwartetu wokalnego The Hilliard Ensemble.
Miłośnicy albumu i artystów zajęli wszystkie miejsca siedzące, włącznie z dostawkami, ulokowane w nawie głównej. Kilkadziesiąt osób słuchało pieśni, chorałów i motetów na stojąco w nawach bocznych. W sumie było kilkaset osób.
Jazzowe improwizacje saksofonisty na tle śpiewów sakralnych zabrzmiały we wnętrzu kościelnym znakomicie. Zresztą tylko w takich obiektach Norweg i Brytyjczycy koncertują z tym repertuarem.
Garbarek zachowywał się bardzo swobodnie i intrygująco. Grał chodząc po prezbiterium, jakby szukał najwłaściwszego do danej frazy miejsca, z którego powinny roznieść się dźwięki.
Artyści muzykowali dość krótko, bo mniej więcej półtorej godziny. Ale było to zapewne jedno z najpiękniejszych kilkudziesięciu minut w życiu przybyłych na koncert słuchaczy. Dlatego skwitowali go owacją na stojąco.
Jedynym zgrzytem było przedkoncertowe przemówienie prezydenta Adama Wasilewskiego i jakieś próby komunikacji organizatorów z publicznością. Porwali się na mówienie bez mikrofonów, co dla ludzi stojących przy kruchcie przypominało występy mimów.
Wtorkowy koncert był trzecim i ostatnim wydarzeniem w ramach inauguracji obchodów 440. rocznicy Unii Lubelskiej. Na jego miejsce nieprzypadkowo wybrano tę świątynię. To do niej po zaprzysiężeniu unii udał się na czele Polaków i Litwinów król Zygmunt August i tu, jak zanotował jeden ze świadków XVI-wiecznych wydarzeń, "Panu Bogu swemu, w Trójcy Jedynemu, z wielkim nabożeństwem, płaczem dziękował, chwałę dawał, »Te Deum laudamus« śpiewać kazał, i sam śpiewał”.