Niespodzianek dla lubelskiej publiczności jest więcej. Ale po kolei. Premiera "Baśni o zaklętym kaczorze” już w sobotę 1 marca o 17. Dlaczego warto zobaczyć najnowszą historię w Andersenie? - To opowieść, która w swej strukturze ma wszystko, co baśń powinna posiadać: wielką miłość, ogromną dawkę magii, bohaterów o złotych sercach, a i takich, co zamiast serca mają kamień. Dużo będzie wędrowania, bo jak to z wielkimi miłościami, czasem trzeba pójść za ukochanym aż na koniec świata, w stalowych trzewiczkach, przez góry, lasy i morza - czytamy w programie do spektaklu.
Bohaterką baśni jest Weronka, dziewczynka o gołębim sercu (Gabriela Jaskuła), która uratuje ciężko chorego ojca z pomocą wody z zaczarowanej studni. Żeby zdobyć cenne lekarstwo, musi oddać rękę Złotnikowi (Mateusz Kaliński), zaklętemu w kaczora. Zaklęcie da się unieważnić, ale Weronka musi wyruszyć do zamku złej wiedźmy.
O tym, że to jest przedstawienie bardzo ważne dla współczesnych dzieci, mówił na konferencji prasowej Konrad Szachnowski. - Dzieci zostały zawładnięte przez komputery i media. Nie potrafią rozmawiać. Potrafią tylko porozumieć się przez internet czy komórkę. Żyją w czasach wielkiego kryzysu wartości. Musimy im pokazać, że zło jest złem i musi być ukarane, dobro jest dobrem i musi być nagrodzone.
Szachnowski zapowiada wartkie tempo akcji, częste zmiany dekoracji i teatralne sztuczki. Nowa baśń zapowiada się bardzo widowiskowo. Eva Farasova ze Słowacji, związana ze słynną szkołą teatralną w Bratysławie, jest specjalistką od dużych wyzwań i zadań specjalnych. A specjalizuje się w teatralnej magii i iluzji. Jeśli dodać do tego muzykę Jacka Wierzchowskiego, nadwornego kompozytora Anny Augustynowicz, to spektakl zapowiada się intrygująco. - Chcemy wam pokazać smak historii sprzed lat - mówi Arkadiusz Klucznik, dyrektor Teatru Andersena.
Bilety 15-20 zł. Kasa biletowa czynna od poniedziałku do piątku w godz. 9 do 16 oraz na 2 godziny przed spektaklem.