Jeszcze tylko kilka dni można w lubelskim CSK oglądać prace jednego z ważniejszych polskich twórców – Jana Lebensteina. Ekspozycja, to retrospektywa prac artysty, pochodzących z trzech prywatnych kolekcji.
Obrazy olejne, gwasze, rysunki i inne formy graficzne, w sumie ponad 70 prac Jana Lebensteina zgromadzono na wystawie zorganizowanej w Centrum Spotkania Kultur. Pochodzą one z różnych okresów działalności artysty, który debiutował w warszawskim Arsenale w 1955 roku. A pierwszą indywidualną wystawę miał w mieszkaniu Mirona Białoszewskiego, gdzie działał Teatr na Tarczyńskiej.
W tym roku mija 90 lat od urodzin Jana Lebensteina i 22 od jego śmierci. Dla wielu krytyków ten malarz i grafik, ilustrator książkowy jest jedną z najważniejszych figur, w polskiej sztuce drugiej połowy XX w. Był znany i bardzo ceniony, nie tylko w Polsce. Od 1960 r. mieszkał i działał we Francji, gdzie odniósł międzynarodowy sukces artystyczny.
- Moje obrazy są metaforami emocjonalnymi. Ich zadaniem jest narzucić widzowi, dobitnie, ale bez taniego wrzasku, przeżycie jakiegoś dramatu emocjonalnego, który staram się pokazać za pomocą spontanicznej przenośni – mówił Jan Lebenstein w jednym z wywiadów, przytaczany przez organizatorów lubelskiej ekspozycji.
Jak charakteryzują znawcy, uprawiał oryginalną odmianę malarstwa figuratywnego, włączając doń elementy abstrakcyjne i surrealistyczne. Tworzył głównie fantazyjne prace, pełne ekspresji i symbolicznej poetyckości z motywami ludzko-zwierzęcymi.
W sali CSK zgromadzono prace pochodzące z prywatnych kolekcji Marii i Marka Pileckich, Urszuli i Piotra Hofman oraz anonimowego kolekcjonera z Sopotu. Oprócz CSK za organizacją wystawy stoi Państwowa Galeria Sztuki w Sopocie i Agencja Zegart.
Ekspozycji trzeba szukać na poziomie -1 (City Project), jest czynna jeszcze tylko do 11 lipca w godz. 12-18 (oprócz 5 lipca). Bilety 12 i 6 zł.
Starsi lublinianie interesujący się sztuką pewnie pamiętają wizytę Jana Lebensteina w Lublinie, gdy otwierał dużą wystawę swoich prac na Zamku Lubelskim. Było to niedługo przed śmiercią artysty w 1999 roku. Miało wówczas dojść do niezwykłego wydarzenia. Lebenstein zobaczył w zbiorach muzeum jedną z prac zakupionych w latach 70. która miała być jego autorstwa. Podobno skrzywił się i powiedział: Ja tego nie wyprodukowałem. Mimo to podarował wówczas muzeum jeden ze swoich obrazów.
Korzystałam z materiałów towarzyszących wystawie i artykułu „Obraz Jana Lebensteina w darze dla Muzeum Lubelskiego” z Gazety Wyborczej.