Rozmowa z Anną Kośką z Lublina z pracowni lalkarskiej Dolls Design, gdzie powstają lalki "artystyczne i personalizowane”. Wystawę można oglądać do 15 marca w Centrum Kultury (ul. Peowiaków 12).
To oczywiście zależy od tego, jak bardzo jest skomplikowana. Przeważnie trwa to kilka dni. Najwięcej zajmuje mi ułożenie w głowie koncepcji. Jest ona na tyle precyzyjna, że od razu mogę taką lalkę wykonać, bo wiem, jakie będzie miała włosy, ubranie, gadżety. Z reguły nie projektuję lalek, chyba że klient tak sobie zażyczy. W zależności od projektu ceny zaczynają się od 300-500 zł.
• Robi je pani tylko na zamówienie czy też dla siebie?
Mam w domu własną kolekcję, która ma specjalne miejsce. Robiłam też lalki dla mojej córki, np. lalkę-lekarkę, bo kiedyś bardzo bała się wizyt u lekarza. Teraz ta lalka jest w przychodni przy ul. Gęsiej. Marzę, żeby kiedyś wszystkie lalki odkupić od ich właścicieli, bo z każdą jestem związana (śmiech).
• Dlaczego lalki?
Babcia Genowefa szyła lalki dla mnie i siostry. Mam jeszcze jej maszynę, która jest dla mnie bardzo cenną pamiątką. Postanowiłam do tego wrócić. W Internecie natknęłam się na lalki one of a kind, zapisałam się na kurs. Trwa to już 5 lat. Nie mam artystycznego wykształcenia, robię to hobbystycznie. Wszystkie moje lalki są w całości robione ręcznie. Czasem inspiruje mnie jakaś postać, czasem materiał. W mojej głowie od razu powstaje myśl, jak mogłabym go wykorzystać. Czasem potrzebuję gotowych gadżetów, które odkupuję od córki lub jej koleżanek za grubą kasę (śmiech).
Chciałam w ten sposób wesprzeć swoją koleżankę Ewelinę, która jest chora na raka. Przez to moje lalki zyskały inny wymiar. Wystawę połączyłam z aukcją. Pieniądze zostaną przekazane na leczenie koleżanki, które jest bardzo kosztowne. Nie chciałyśmy podpinać się pod fundację już istniejącą, bo zależy nam, żeby wszystkie pieniądze trafiały rzeczywiście do Eweliny, a nie tylko ich część. Być może znajdą się sponsorzy, którzy będą nam chcieli pomóc.
Wystawa jest także okazją do zainteresowania ludzi naszą inicjatywą. Chcemy założyć fundację "Kancereczka”, która będzie wspierała kobiety chore na raka. Zachęcamy do kontaktu mailowego: kancereczka@gmail.com.
• Pani lalki to w większości kobiety…
Tak, bo kobiety inspirują mnie najbardziej, więc mogę się w tym wyżyć artystycznie. Do każdej lalki dołączony jest opis. Ich tworzenie też jest dla mnie zabawą, tym razem słowną. Lubię np. tworzyć postacie znanych, nietuzinkowych kobiet. Wykonałam m.in. Beyonce, Amy Winehouse, Rihannę, Marilyn Monroe czy Angelinę Jolie. Ta ostatnia, szczególnie pasuje do tej wystawy i naszej inicjatywy wspierania chorych na raka kobiet, bo aktorka przeszła operację usunięcia obu piersi.
Wśród moich lalek są też mężczyźni, chociaż w mniejszości. Jestem też bardzo dumna z lalki, która przedstawia lubelskiego koziołka. Trudno jest go przedstawić w ciekawy sposób. Mój wygląda jak student - ma modny płaszczyk i torbę. To nawiązanie do studenckiego klimatu miasta.