Transformers to w Stanach marka tak samo znana jak Coca-Cola. Niestety: od samego początku, czyli lat 80-tych, nie doczekała się porządnej egranizacji. Czy tym razem jest inaczej? Recenzja gry Transformers: Wojna o Cybertron.
Transformersy jeszcze nie dotarły na Ziemię. Na ich planecie, tytułowym Cybertronie, trwa odwieczny konflikt pomiędzy Deceptikonami i Autobotami. Ci pierwsi zaczynają powoli wygrywać po tym jak ich przywódca Megatron odnalazł mityczne źródło energii zwane czarnym energonem.
Kampania dla pojedynczego gracza podzielona jest na dziesięć chronologicznie ułożonych podrozdziałów. W pierwszych pięciu wcielamy się w Deceptikony, by później jako Autoboty skutecznie pokrzyżować im plany.
Nie ma się co spodziewać dobrej, wielowątkowej i wciągającej fabuły. Tutaj i tak na końcu dobro zwycięży, a po pewnym czasie cały wątek fabularny przestaje nas zwyczajnie interesować.
Wojna o Cybertron to do bólu klasyczną gra akcji, gdzie największą zaletą miała być prostota. I jest.
Dlatego nie ma tak popularnych dziś elementów jak wydawanie komend swoim podwładnym czy systemu osłon. Po prostu: idziesz przed siebie i niszczysz co stoi na drodze.
Ma to swoje dobre strony, bo trudno zarzucić grze braku dynamiki. Na ekranie ciągle coś się dzieje, a emocje opadają dopiero po załatwieniu ostatniego przeciwnika. Czasem jednak jest stanowczo za dużo chaosu, przez co tak naprawdę nie wiemy, co mamy robić (znaczy się wiemy: mamy strzelać, tylko nie bardzo wiemy dlaczego).
Tu również ujawnia się spora bolączka gry: wrogów do wyeliminowania jest mnóstwo, a brakuje… amunicji. Twórcy wyjątkowo rygorystycznie potraktowali ten temat. To dla mnie tym dziwniejsze, że wybór broni jest dość pokaźny. Karabiny, strzelby, granatniki, działka plazmowe… Lecz cóż z tego, skoro zamiast beztrosko skakać i strzelać, ciągle sprawdzam ile mam amunicji, a większość przeciwników eliminujemy ręcznie?
Grając samemu należy uważać na pojawiające się uczucie przesytu. Po przejściu jednego rozdziału, warto sobie zrobić przerwę. Dobrze, że obok przeciętnej kampanii jest bardzo fajny tryb multiplayer.
Spory tu wybór. Od klasycznego Deathmatch, Team Deathmatch, przez Podbój, gdzie musimy zdobyć i utrzymać określone miejsce na mapie, po Kodeks Mocy, Odliczanie do unicestwienia i Walkę o wpływy. Jeżeli ktoś chce ukończyć kampanię to również ma taką możliwość w trybie kooperacji.
Przechodzenie kolejnych misji wraz z maksymalnie dwoma kolegami daje o wiele więcej frajdy. A dzięki tym wszystkim możliwościom multiplayer jest bezsprzecznie najlepszym elementem gry.
Wojna o Cybertron prezentuje się naprawdę nieźle. Same roboty wyglądają świetnie. Ich animacja podczas walki, skoków czy przemian w pojazdy robi wrażenie. Podobnie jak eksplozje i inne efekty specjalne.
Lokacje też miło się ogląda, choć tu akurat po pewnym czasie robi się odrobinę nudno: wszechobecna metalowa otoczka zaczyna być monotonna.
A teraz największa wada tej gry. Choć jestem fanem spolszczonych wersji gier to uważam, że tu polski dubbing wypadł wręcz fatalnie. Głosy aktorów brzmią sztucznie, bez wyrazu i w ogóle nie pasują do klimatu produkcji. Całkowitym nieporozumieniem jest brak wyboru wersji językowej.
Nie jest to tytuł idealny, ale z pewnością znajdzie dużą grupę odbiorców. Grę można polecić głównie fanom tych gigantycznych robotów (bo to najlepsza gra z Transformersami) i szukającym dobrej gry po sieci.
Nasza Ocena:
Dla standardowych graczy: 4/6
Dla fanów Transformersów: 4+/5