Ponad trzysta zaświadczeń potwierdzających zdolność do pracy wystawił za łapówki lekarz medycyny pracy z Katowic. Korzystały z nich firmy wysyłające pracowników do pracy za granicę. Lekarzowi może grozić do ośmiu lat więzienia.
Za takie fałszywe zaświadczenie lekarz brał 30-50 zł. Z reguły nigdy nie widział swojego pacjenta. Z zaświadczeń za łapówki korzystały firmy z Katowic, które zatrudniając pracowników z całej Polski, oferowały im pracę na kontraktach w Niemczech i Czechach. Byli to najczęściej zbrojarze, spawacze i dekarze.
W pierwszym śledztwie w tej sprawie, zakończonym niespełna rok temu, udokumentowano 108 przypadków fałszywych zaświadczeń. Potem policjanci zebrali kolejne materiały, potwierdzające wydanie kolejnych 210 zaświadczeń za łapówki. Dokumenty te – oparte m.in. na przesłuchaniach kilkuset osób - trafiły już do prokuratury.
Lekarz działał w ten sposób od 1997 r. Jego proceder wykryli policjanci z wydziału antykorupcyjnego katowickiej komendy. "W ramach pierwszego śledztwa na poczet grożących mu kar zajęto należące do niego nieruchomości warte 300 tys. zł. Teraz nie było już czego zajmować” - wskazał Pytel. W procesie lekarzowi może grozić do ośmiu lat więzienia. (PAP)