Te ryby hoduje się w potwornym ścisku. Żeby zmusić je do rozmnażania, podaje im się zastrzyk z hormonu, znajdującego się w moczu ciężarnych kobiet. A potem karmi granulkami.
W Internecie przeczytacie, że panga to potoczna nazwa ryby drapieżnej występującej w wielkich rzekach południowo-wschodniej Azji.
Polska nazwa pangi to sum rekini. Na amerykańskich stronach można znaleźć krytyczne informacje o podejrzanej jakości pangi. Hoduje się ją w drewnianych klatkach zanurzonych w wodzie, a przez otwór w podłodze wrzuca zbędne odpadki. Powyższe informacje nie były do końca wiarygodne
Skandal
I są to wiadomości kontrowersyjne. W Polsce panga kosztuje około 16 zł za kilogram. Można ją kupić taniej. W Wietnamie, gdzie pangę się hoduje – 1,5 Euro. Dlaczego tak tanio? Bo nie pochodzi z Mekongu, gdzie żyje w warunkach naturalnych. Normalnie samice płyną w górę rzeki – żeby złożyć ikrę. Ale ta "góra” rzeki leży poza granicami Wietnamu. Z ekonomicznego punktu widzenia – trzeba pangę hodować. Panga sprowadzana do Europy pochodzi z hodowli.
Bez litości
Rosną jak na drożdżach. Muszą szybko urosnąć. I szybko rosną. Dostają specjalne granulki. Co jest w granulkach? Mączka rybna importowana z Peru. Witaminy i ekstrakty. Co jeszcze? Czy tak jak w przypadku łososi – dodaje się do granulek niebezpieczne barwniki? Tego nie wie nikt. Póki co – Unia Europejska nie zakwestionowała metod hodowli.
Ale ja przerzucam się na karpia. Uważajcie też na rybę maślaną. Ryba maślana to handlowa nazwa wspólna dla kilku gatunków ryb hodowlanych sprowadzanych do Polski. Ale jej zjedzenie może skończyć się katastrofą. Zatruciem, biegunką, wysypką, bólami brzucha i gorączką. A wszystko przez wysoką zawartość oleju rybiego – który w przypadku maślanej w 90 % jest niestrawny. Wędzona ryba maślana ma bardzo krótką trwałość. Należy zjeść ją w ciągu 2 dni. A więc, do maślanej podchodźcie z dystansem.