21-letnia studentka Dorota D. urodziła a potem zabiła syna.Zwłoki noworodka znaleziono przed tygodniem w śmietniku w Łęcznej. Poród odbył się w łazience. Rodzina twierdzi, że o niczym nie wiedziała.
- To zwykła rodzina - mówią sąsiedzi z Łęcznej.
20 października mężczyzna, utrzymujący się ze zbierania złomu, zajrzał do kontenera, stojącego kilkadziesiąt metrów od mieszkania studentki. Zobaczył czarną reklamówkę ze zwłokami. Pies tropiący doprowadził policjantów w pobliże klatki schodowej bloku, oddalonego około stu metrów od śmietnika. Funkcjonariusze przepytywali mieszkańców okolicznych bloków, czy nie zauważyli czegoś podejrzanego. W ten sposób powstała lista kobiet, które mogły być w ciąży. Była na niej Dorota D. W czwartek sama stawiła się na wezwanie do komendy. Została przewieziona do Zakładu Medycyny Sądowej w Lublinie. - Lekarz stwierdził, że niedawno urodziła dziecko - mówi Jacek Kucharczyk, zastępca komendanta policji w Łęcznej. - Pewność, że jest matką noworodka znalezionego w kontenerze, przyniosły wyniki DNA.
Rodzina Doroty D. twierdzi, ze nie wiedziała o ciąży. Studentka miała tłumaczyć zmianę figury kłopotami ze zdrowiem. Prokuratura postawiła jej zarzut zabójstwa. Jej zdaniem dowody nie wskazują, że działała pod wpływem szoku poporodowego. - Ukrywała ciążę, a zabójstwa dokonała w przemyślany sposób - mówi Andrzej Lepieszko, zastępca prokuratora okręgowego w Lublinie. - Ostateczną opinię wydadzą biegli psychiatrzy.
Wczoraj przesłuchiwana kobieta przyznała się do zabicia dziecka. Twierdziła, że nie wie dlaczego zabiła dziecko. - Stchórzyłam - powiedziała.
Za zabójstwo noworodka w szoku poporodowym grozi do pięciu lat więzienia. Sądy w takich sprawach wydają zwykle wyroki w zawieszeniu. Za zabójstwo z premedytacją, jak przyjęła prokuratura, grozi nawet dożywocie.