Dla policji sprawa jest jasna, sprawcą wypadku jest 40-letni ksiądz. Duchowny usłyszał już zarzut doprowadzenia do stłuczki i jazdy po pijanemu.
Cieszy się, że ani jemu, ani jego narzeczonej i podróżującemu z nimi 9-letniemu bratu dziewczyny nic się nie stało. Jednak samochód jest kompletnie zniszczony. Kozyra liczył, że wyremontuje go w ramach ubezpieczenia sprawcy. Przeliczył się.
- Ksiądz nie przyznaje się do winy i dlatego wypłata odszkodowania została wstrzymana. I to mimo że policja stwierdziła, że jechał pod wpływem alkoholu i to on był winny całemu zdarzeniu - żali się Kozyra. - Rzeczywiście, sprawca został zatrzymany na miejscu, a badanie wykazało, że miał 2,52 promila alkoholu we krwi - przyznaje podkom. Tomasz Patra z zamojskiej policji.
Księdzu z zamojskiej parafii św. Krzyża postawiony został zarzut doprowadzenia do wypadku pod wpływem alkoholu. Grozi mu za to do 4,5 roku więzienia. Nie wiadomo, kiedy stanie przed sądem, który ewentualnie orzeknie o jego winie. Pewne jest, że dopóki to nie nastąpi, Kozyra nie dostanie ani grosza.
Konsekwencje wobec kapłana, który już w przeszłości miewał problemy z alkoholem, wyciągnęli natomiast jego przełożeni. - Ksiądz Roman został przez księdza biskupa zwolniony z funkcji kapłańskich i skierowany na leczenie. Do parafii św. Krzyża w Zamościu już raczej nie wróci - poinformował nas ks. Adam Firosz, kanclerz zamojskiej kurii diecezjalnej.
Czy PZU po prostu wykorzystuje sytuację, czy też do takiego zachowania obligują ubezpieczyciela przepisy? Nie wiadomo. - Jakichkolwiek wyjaśnień udzielamy jedynie stronom w danej sprawie - uciął pracownik działu likwidacji szkód w zamojskim oddziale PZU.
- Mnie powiedzieli, że taka jest procedura. Tłumaczyli, że skoro ksiądz swojej winy nie uznaje i chce się odwoływać, to na odszkodowanie z jego ubezpieczenia mogę liczyć dopiero po wyroku sądu - mówi Kozyra.