Rozdawali kolorowe baloniki i skandowali: "Oddajcie nam nasze dzieci”, "Chore sądy”
Przypomnijmy. We wtorek rano 11 policjantów i dwóch kuratorów siłą zabrało 12-letniego Kamila i 14-letniego Adriana z domu dziadków w Łukowie. Rzecznik praw dziecka uznał, że podczas akcji prawa dziecka zostały złamane, a policja zachowała się zbyt brutalnie.
Rodzice chłopców są w separacji. Ojciec ma sądowy zakaz kontaktu z synami i zarzuty molestowania seksualnego. Kamil i Adrian mieszkali z matką w Lublinie. Wielokrotnie uciekali od niej do Łukowa. Dlatego sąd zdecydował o ich przymusowym odebraniu w asyście policji.
- To nami wstrząsnęło, dlatego postanowiliśmy zawiadomić prokuraturę o popełnieniu przestępstwa przez policjantów, którzy wywlekli chłopców z domu - mówi Krzysztof Gawryszczak, szef Stowarzyszenia na Rzecz Poszanowania Praw Dzieci i Rodziny. - Kurator natomiast nie dopełnił obowiązków, gdyż powinien w tej sytuacji wezwać psychologa. O tym też donieśliśmy prokuraturze.
- Sędziowie wolą wysłać dziecko do domu dziecka niż oddać ojcu - przekonywał z kolei Krzysztof Mielecki, członek Stowarzyszenia "Ojcowie z Trójmiasta”.
Na pikiecie nie zabrakło ojca i dziadków Kamila i Adriana. - Najgorsze, że do dziś nie pozawalają nam odwiedzić wnuków w domu dziecka - płacze babcia Bronisława Szczygielska.
Chłopcy od wtorku przebywają w "Pogodnym Domu” w Lublinie. Wkrótce wyjadą na kolonie.