Dziś o ósmej rano lekarze ze szpitala przy al. Kraśnickiej w Lublinie ogłosili strajk w przychodni. Gabinety specjalistyczne będą zamknięte co najmniej do wtorku.
Na pierwszym piętrze - tam, gdzie zwykle są tłumy pacjentów, wczoraj rano było przestronnie. Większość chorych dowiedziała się z mediów i ogłoszeń o planowanym strajku i nie przyszła na wyznaczone wizyty. Ale nie wszyscy. - Jechałam z daleka, aż z Janowa Lubelskiego - mówi zdenerwowana kobieta, która usłyszała od pielęgniarki, że chirurg naczyniowy dziś nie przyjmuje. - Kto mi zwróci za bilety? Na kolejną wizytę znowu będę musiała długo czekać.
Przed gabinetem kardiologicznym siedzi kilka osób. Czekają na wejście. - Przyjmuje tylko jeden kardiolog. Powiedział, że nie będzie strajkować - mówi Janina Gajowiak, pacjentka. - Jestem pełna uznania dla wszystkich lekarzy. Popieram ich protesty. Gdyby nie lekarze, już bym nie żyła.
We wtorek medycy zadecydują co dalej. - Zobaczymy co się przez tych kilka dni będzie działo tam na górze - mówi dr Ciołko. - Od rozwoju sytuacji w kraju będzie zależała nasza akcja protestacyjna.
Anna Zmysłowska, zastępca dyrektora ds. medycznych w szpitalu mówi, że protest przebiega bez zakłóceń i awantur. - Lekarze przychodzą do pracy na oddziałach szpitalu, ale nie do gabinetów w przychodni - mówi. - Na razie nie rejestrujemy pacjentów, którym przepadły wizyty. Nie wiemy, jak długo potrwa strajk.