Polak musiał zadowolić się brązowym krążkiem. To pierwszy medal dla naszej reprezentacji po 30 latach. Dokładnie dziś mija bowiem trzydzieści lat od chwili, gdy olimpijskie złoto zdobył w japońskim Sapporo Wojciech Fortuna, również skoczek.
XIX Igrzyska Olimpijskie w Salt Lake City rozpoczęły się dla naszej reprezentacji znakomicie. Polsce daleko do potentatów w sportach zimowych. Dotychczas w historii igrzysk nasi rodacy tylko czterokrotnie stawali na podium, w dodatku tak dawno temu. W tym kontekście radość z medalu Małysza musi być wielka, chociaż - podobnie jak w przypadku ubiegłorocznego srebra w mistrzostwach świata - pozostawia odrobinę niedosytu. Mistrzowskie srebro zostało jednak "poparte” złotem w kolejnym konkursie, więc może historia powtórzy się i podczas igrzysk?
Adam Małysz zrzucił wczoraj wielki psychiczny balast. Na olimpijski medal czekały miliony polskich kibiców, w wielu przypadkach traktujących nawet olimpijskie złoto niemal jak pewnik lub obowiązek. A że pewników w sporcie nie ma, przekonał wszystkich młody Szwajcar. To jemu dane było cieszyć się najbardziej. Znacznie bardziej niż Małyszowi i Hannawaldowi. To tylko zapowiada jeszcze większe emocje podczas drugiego olimpijskiego konkursu, już w środę, na dużej skoczni. Wierzymy, że nasz skoczek z Wisły poszybuje jeszcze lepiej, mając świadomość wykonania planu minimum.