Lekarka z puławskiego pogotowia zajmowała się pacjentem po alkoholu – miała ponad dwa promile. Ale to najwyraźniej za mało, żeby ją ukarać. Prokuratura musi umorzyć postępowanie, bo biegły uznał, że lekarka „nie stworzyła bezpośredniego niebezpieczeństwa dla życia bądź zdrowia pacjenta”.
W listopadzie 2004 roku Grażyna S., pani doktor dorabiająca w puławskim pogotowiu, przyszła pijana na dyżur. A potem pojechała karetką do pacjenta, który skarżył się na serce. Zdecydowała zabrać go do szpitala. W izbie przyjęć lekarze kazali odwieźć chorego do PSK 4 w Lublinie. Grażyna S. pojechała więc z chorym do Lublina. Tymczasem rodzina pacjenta zadzwoniła po policję. Funkcjonariusze czekali przed szpitalem w Lublinie. Alkomat pokazał, że Grażyna S. miała 2,3 promila alkoholu.
Prokuratur postawił lekarce zarzut stworzenia bezpośredniego zagrożenia dla zdrowia i życia pacjenta. Biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej w Łodzi poprosił o ocenę zabiegów medycznych, które przeprowadziła pijana lekarka. – Biegli uznali, że były przeprowadzone prawidłowo i nie naraziły pacjenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia bądź życia – mówi prokurator Szyszka. – Dlatego nie możemy jej oskarżyć o popełnienie przestępstwa.
• A czy już samo zajmowanie się pacjentem po pijanemu to za mało, żeby oskarżyć lekarza?
– Według kodeksu karnego przestępstwo jest wtedy, gdy udowodnimy, że lekarz wykonał nieprawidłowe działania – mówi prokurator Szyszka.
Na podobną opinię z niepokojem czeka prokuratura w Lubartowie. W kwietniu ub. roku na dyżurze Jerzego K., byłego zastępcy ordynatora chirurgii w miejscowym szpitalu, umarł pacjent. Lekarz był pijany. Przez kilka miesięcy miał prokuratorski zakaz wykonywania zawodu. Wciąż ma jeszcze zarzut taki, jak lekarka z Puław. Jeśli opinia biegłego będzie podobna – ta sprawa również zostanie umorzona.
Lekarze odpowiadali tylko dyscyplinarnie: panią doktor z Puław sąd lekarski ukarał rocznym zawieszeniem wykonywania zawodu, a lekarz z Lubartowa dostał naganę. Pracodawcy tuż po wpadce doktorów zwolnili ich z pracy.
– Oczywiście, że lekarz, który wykonuje swój zawód pod wpływem alkoholu jest zagrożeniem dla pacjenta – przyznaje Zenon Górniewski, przewodniczący sądu lekarskiego przy Izbie Lekarskiej w Lublinie. – Ale ocena karna jego postępowania należy do prokuratur i sądów powszechnych. •