Wystarczy napisać projekt uchwały i zebrać 1000 podpisów. Rada Miasta będzie musiała się nim zająć. Taką zmianę chcemy wprowadzić do Statutu Lublina.
- To naprawdę świetna wiadomość - cieszy się Anna Galińska, mieszkanka Lublina. - Zwykli ludzie doskonale wiedzą, czego im trzeba i co zmienić w swojej okolicy. Ale nie mają siły przebicia. A teraz, jak się skrzykną, to radni będą musieli się z nimi liczyć.
Teraz własny projekt uchwały może zaproponować prezydent Lublina, albo co najmniej trzech radnych. Określa to Statut Miasta. Chcemy to zmienić, przyznając mieszkańcom tzw. inicjatywę uchwałodawczą. Proponujemy czyste zasady: jeśli lublinianie zbiorą pod swoim projektem 1000 podpisów, to Rada Miasta będzie musiała rozpatrzeć ich pomysł w ciągu trzech miesięcy.
Statut mogą zmienić tylko radni. Specjalnie dla nich przygotowaliśmy gotowy projekt zmian. Aby mógł być rozpatrywany musieliśmy zebrać minimum trzy podpisy radnych. Nie było z tym problemu. Pomysł poparli przewodniczący największych klubów w radzie.
- Skoro podpisaliśmy projekt jako szefowie klubów, to będziemy przekonywać swoich kolegów do poparcia tego pomysłu - zapewnia Piotr Kowalczyk, przewodniczący klubu radnych PiS.
- Mam nadzieję, że będzie to elementem budowania społeczeństwa obywatelskiego - dodaje Kowalczyk.
- Jeżeli np. mieszkańcy Sławinka chcieliby mieć w swojej dzielnicy dodatkową szkołę, mogliby starać się o stosowne zmiany w planie zagospodarowania przestrzennego - stwierdza Dariusz Piątek, przewodniczący klubu PO.
Wczoraj Kowalczyk i Piątek złożyli projekt w Biurze Rady Miasta. Jego losy rozstrzygną się już za niecały miesiąc. - Skieruję projekt na najbliższą sesję, która odbędzie się 25 października - obiecuje Piotr Dreher, przewodniczący Rady Miasta. - Myślę, że ma bardzo duże szanse powodzenia.
Podobne rozwiązanie wprowadzono w 100-tysiecznym Słupsku. Tam wystarczy 400 podpisów mieszkańców, by radni musieli zająć się obywatelskim projektem. Podobnie w Opolu, gdzie mieszkańcy mają na koncie pierwszy sukces. - Lokatorzy wystąpili z inicjatywą, dzięki której ich spółdzielnia z 99-proc. bonifikatą kupiła od miasta grunty, na których stoją bloki mieszkalne - mówi Mirosław Pietrucha, rzecznik opolskiego magistratu.