Dwudziestominutowy koncert z własną grupą Loch Ness, ulotki, baloniki, autografy dla fanów - dziś Krzysiek Zalewski, nasz człowiek w finale polsatowskiego "Idola”, będzie zabiegał o głosy lublinian. O godz. 16 spotka się na czacie z Czytelnikami Dziennika.
Koledzy z IV b uspokajają jednak, że do matury jest jeszcze sporo czasu, a Krzysiek jest bardzo zdolny i na pewno sobie poradzi. - Zawsze dobrze się uczył, jest bardzo inteligentny. Poradzi sobie. Przecież program już się kończy - mówi Gosia Kuropiejska, która uczyła się razem z Zalewskim w muzycznej szkole podstawowej i przez 3 lata grała na skrzypcach w jego zespole.
Sara Jakubczyk, dziewczyna Krzyśka, mówi o programie "Idol” bez szczególnego entuzjazmu, bo ciężka jest dola dziewczyny idola. Widzą się rzadko, nie mają czasu na rozmowy, a na studniówce zaczęła się bawić dopiero po wyjeździe ekipy Polsatu.
- Krzysiek jest bardzo sympatyczny, głosujemy na niego - mówią z czułym uśmiechem pierwszoklasistki ze "Staszica”, Natasza Tetiurka i Ola Borowik.
- Ja nie wysyłam SMS-ów, ale cenię Krzyśka za to, że publicznie daje świadectwo wiary - mówi o swoim uczniu Krzysztof Hudzik, katecheta. - Powiedział, że jest katolikiem i jest z tego dumny. I taki jest naprawdę.
Katecheta wierzy, że jeśli jego uczeń zwycięży w "Idolu”, to "palma mu nie odbije”. Ewa Dziadosz