Brytyjscy badacze twierdzą, że Instytut Jana Pawła II przy Katolickim Uniwersytecie Lubelskim odwleka publikację nieznanego skryptu Karola Wojtyły. Skrypt ma zdradzać rzekome sympatie do marksizmu jego autora. - To absurd - zaprzeczają przedstawiciele uczelni.
- A to podważa wizerunek papieża jako antykomunisty od kołyski - twierdzi w sobotnim "Życiu Warszawy” Jonathan Luxmoore. - Kościół w Polsce zniechęca do interesowania się tym tekstem, by opóźnić jego publikację. Po to, by Trybunał Beatyfikacyjny wybrał dane wygodne dla Kościoła, zamiast odkryć pełnię złożonej osobowości papieża.
Sugestiom o "cenzurowaniu Jana Pawła II” zdecydowanie zaprzecza ks. prof. Andrzej Szostek, cenzor pism Wojtyły w jego procesie beatyfikacyjnym, były rektor KUL. - Opóźnienia w publikacji nie mają żadnego związku z beatyfikacją - zapewnia. - Prace nad pismami papieża prowadzone są etapami. Teraz badamy tylko pisma opublikowane przed datą wyboru kardynała Wojtyły na papieża. Zresztą nawet gdyby skrypt został wydany w najbliższych dniach, to i tak nie byłby brany pod uwagę. Bo przed 1978 roku nie był oficjalnie opublikowany.
Innego zdania są brytyjscy badacze. - To nie były prywatne notatki docenta Wojtyły, lecz skrypt przeznaczony dla studentów. Miał rozdziały, nagłówki, a okładkę opatrzono tytułem i nazwiskiem autora - twierdzi Luxmoore.
Z zamiarem publikacji spornego skryptu od dawna nosi się Instytut Jana Pawła II przy KUL. - Dokument trafił do nas już na początku lat 90. - tłumaczy Cezary Ritter, sekretarz instytutu. - Papież podkreślał, że nie warto go drukować. A my zawsze mieliśmy inne, ważniejsze dokumenty do publikacji.
Sprawą zajął się abp Józef Życiński, wielki kanclerz KUL, który w połowie marca spotkał się z władzami instytutu. - Postanowiliśmy, że sporny skrypt zostanie w najbliższym czasie przygotowany do druku - mówi Ritter. - Odłożymy zaplanowane publikacje, tak żeby wykłady z 1954 roku ukazały się jeszcze w tym roku. Wtedy będzie jasne, że nic sensacyjnego w nich nie ma. Papież nie popierał tam marksizmu, tylko go dokładnie analizował.
Ks. prof. Andrzej Szostek
Że brytyjscy badacze nie wiedzą, jakie pisma są brane pod uwagę na pierwszym etapie procesu beatyfikacyjnego. Ale teraz, gdy wszystko zostało już wyjaśnione, a oni nadal obstają przy swoim, nie mam wątpliwości. Oni po prostu nie chcą tego zrozumieć. •