Setne urodziny świętuje Leokadia Lubelska. Wciąż cieszy się dobrym zdrowiem i z uśmiechem na twarzy czeka na kolejne piękne lata
Pani Leokadia urodziła się 8 września 1918 r. we wsi Borów w gminie Chodel. Tam spędziła pierwsze lata swojego życia. Tam też poznała przyszłego męża.
– Była wojna. Mój pochodzący z Bełżyc kolega spytał, czy gdyby była u nich łapanka to, czy mógłby ze znajomymi schronić się u nas – wspomina pani Leokadia. – Oczywiście zgodziłam się. Po pierwsze bardzo mi się podobał, a po drugie to był trudny czas. Łapanki były wtedy częste. Ciągle zabierali Polaków na roboty.
Znajomy przyprowadził ze sobą dwóch kolegów, w tym Piotra. W ciągu trzech dni ukrywania się młodzi zakochali się w sobie. Po niespełna miesiącu, 13 lipca 1940 r., odbyło się wesele. Niestety, mąż zmarł jeszcze jako młody mężczyzna.
– Potem pojechałam do Lublina za pracą. To było już 70 lat temu – wspomina Leokadia Lubelska. – Przez 10 lat mieszkałam na stancji przy Placu Wolności. Całe życie pracowałam w sklepach odzieżowych dla mężczyzn i kobiet oraz tych sprzedających materiały łokciowe. Pracowałam na Krakowskim Przedmieściu, na Narutowicza, na Świętoduskiej. Przenosiło się wtedy często. W sklepach towar zwykle był. Wielkiej biedy bardzo nie było, bo to już było po wojnie.
Czas po pracy spędzała w domu. – Na teatr czy kino nie było czasu. Nie było też pieniędzy – przyznaje stulatka. – Dlatego po pracy było gotowanie i sprzątanie, a potem spanie. A rano znów coś do roboty w domu, a potem praca. Ale lubię swoje życie. I pracę bardzo lubiłam.
Pani Leokadia przyznaje, że nie spodziewała się, że dożyje 100 lat. – Nigdy nie dbałam o zdrowy styl życia. Raz było tak, raz inaczej. Jak to u wszystkich.
Plany na przyszłość? – Pożyć jeszcze bym sobie chciała rok lub dwa. Mam dla kogo żyć.
Pani Leokadia ma córkę, dwie wnuczki, czworo prawnuków i półroczną praprawnuczkę. Stulatce serdecznie gratulujemy pięknych urodzin, a jej bliskim tak wspaniałej nestorki rodu!