Budynek przy ul. Rybnej 12 ma popękane ściany, ale od lat nie był remontowany. Mimo to urzędnicy nie chcą przyznać zastępczych mieszkań pięciu rodzinom, które tu jeszcze mieszkają.
– Nie czujemy się tu bezpiecznie. Korytarz, którym wychodzimy, znajduje się bezpośrednio pod mieszkaniem, które grozi zawaleniem – mówi Marzena Jarecka, mieszkanka kamienicy przy ul. Rybnej 12.
Państwo Jareccy od lat domagają się remontu kamienicy, ale bez skutku. Dlatego chcieliby, żeby gmina zaoferowała im mieszkania w innym budynku, tak jak zrobiła to w przypadku części ich sąsiadów. Jednak nadzór budowlany w poprzednim roku stwierdził, że te lokale nie grożą zawaleniem. Mimo że ściany są popękane.
– W te pęknięcia wchodzi długi nóż – podkreśla Marzena Jarecka. – Wieczorami, kiedy jest cicho, słychać jak coś się obsuwa. Poza tym wokół są pustostany, więc w mieszkaniach jest zimno.
– Rano w domu mam dziesięć stopni. Moje dzieci bez przerwy chorują – dodaje jej sąsiadka.
Kamienicą zarządza ZNK. – Budynek jest własnością osób prywatnych. Jest dla nas bardzo trudny do zarządzania między innymi ze względu na stan techniczny i na stan własności – wyjaśnia Artur Cichoń z Zarządu Nieruchomości Komunalnych.
Czy miasto mogłoby zamienić tym osobom mieszkania na inne? – Nie ma takiej możliwości, bo budynek jest własnością prywatną i nie odzyskalibyśmy tych mieszkań. A zamiana, jak sama nazwa wskazuje, polega na przejęciu mieszkań w zamian za inne – odpowiada Ewa Lipińska, dyrektor miejskiego Wydziału Spraw Mieszkaniowych. I podkreśla, że lokatorzy dostaną inne lokale tylko, jeśli nadzór budowlany wyłączy całą Rybną 12 z użytkowania.
– Gdyby było zagrożenie dla bezpieczeństwa, to wtedy gmina miałaby obowiązek znalezienia lokali zastępczych dla osób, które zamieszkują tam na podstawie decyzji administracyjnej – mówi Lipińska.
Nadzór budowlany tłumaczy, że trzeba mieć podstawę prawną, by wyłączyć mieszkania z użytkowania. – Standard mieszkań nie jest taką postawą. Moglibyśmy to uczynić tylko wtedy, gdyby mogły się zawalić – stwierdza Robert Lenarcik, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Lublinie.
Natomiast prywatnych właścicieli jakiekolwiek konsekwencje za zaniedbania mogą spotkać dopiero za kilka miesięcy. W 2010 r. nadzór budowlany wydał decyzję nakazującą im wykonanie robót, które zabezpieczą budynek. Mają na to czas do końca czerwca tego roku, ale do tej pory niczego nie zrobili. Po tym terminie czeka ich postępowanie egzekucyjne, które może oznaczać dla nich karę grzywny w wysokości do 10 tys. zł.
– Możemy też złożyć zawiadomienie do prokuratury – informuje Lenarcik.