Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie pielęgniarek ze szpitala przy Staszica, które masowo poszły na zwolnienia lekarskie domagając się podwyżek płac. Dyrekcja szpitala podejrzewała, że zwolnienia mogły być nierzetelne, jednak śledczy stwierdzili, że nie doszło do przestępstwa
Prokuratura badała sprawę po doniesieniu złożonym przez dyrektora szpitala, który zareagował w ten sposób na czerwcowy protest polegający na składaniu zwolnień lekarskich przez pielęgniarki. W krytycznym momencie na chorobowym była co trzecia z nich, więc szpital działał w ograniczonym zakresie, przyjmował pacjentów tylko w pilnych przypadkach i przesuwał zaplanowane zabiegi.
Śledczy mieli ustalić, czy nie narażono w ten sposób zdrowia i życia pacjentów. Stwierdzili, że zagrożenia nie było. – Przesłuchano zarówno pielęgniarki, jak i lekarzy kierujących oddziałami. Z ich zeznań wynika, że nie doszło do zagrożenia zdrowia lub życia pacjentów. Praca została tak zorganizowana, by w pełni zabezpieczyć potrzeby oddziałów – wyjaśnia Agnieszka Kępka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie. – Śledztwo zostało umorzone z uwagi na brak znamion przestępstwa.
Niczego karalnego nie stwierdzono również w sprawie samych zwolnień lekarskich, chociaż dyrekcja szpitala podejrzewała, że mogły być nierzetelne. – W tym zakresie postępowanie również zostało umorzone – dodaje prokurator Kępka. – Nie dowiedziono, by pielęgniarki przedkładały fałszywe zwolnienia.
– Nie spodziewałam się innej decyzji – komentuje Maria Olszak-Winiarska, szefowa lubelskich struktur Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. – Jak można było podważać stan zdrowia pielęgniarek, które w związku z brakami kadrowymi pracują w coraz cięższych warunkach. Praca ponad siły ma ogromny wpływ na zdrowie.
Dyrekcja szpitala może się jeszcze odwołać od decyzji umarzającej śledztwo, ale na razie nie chce komentować tej sprawy. – O tym, czy będziemy się odwoływać, zdecydujemy po zapoznaniu się z uzasadnieniem prokuratury – mówi Anna Guzowska, rzeczniczka placówki. Dodajmy, że nieprawidłowości w sprawie zwolnień nie wykazała także kontrola przeprowadzona przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych.
W prokuraturze toczy się jeszcze podobne postępowanie dotyczące protestu pielęgniarek ze szpitala klinicznego przy ul. Jaczewskiego, w którym mówiło się nawet o możliwej ewakuacji pacjentów.
Jak to się zaczęło
Jako pierwsze na masowe zwolnienia lekarskie poszły w maju pielęgniarki z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego przy al. Kraśnickiej w Lublinie. Nie było mowy o proteście, ale wiadomo było, że pracownicy narzekają na zarobki i chcą podwyżek. W czerwcu, w ślad za swoimi koleżankami z al. Kraśnickiej, poszły pielęgniarki z lubelskich szpitali klinicznych przy ul. Staszica i Jaczewskiego, a potem również te ze szpitali powiatowych.