Około pół tysiąca pielęgniarek w Lubelskiem może wypisywać recepty. Większość jednak tego nie robi, bo nie dostaje za to pieniędzy. Pacjenci jak stali w kolejkach do lekarza, tak stoją
– Co miesiąc muszę odstać swoje w kolejce do lekarza, by mi wypisał receptę na kontynuację leczenia. Takich osób spotykam w przychodni więcej. Zabieramy tylko czas lekarzom i pacjentom wymagającym rzeczywistej pomocy. A przecież recepty miały wypisywać pielęgniarki. Co się stało, że szumnie zapowiadany system nie działa – pyta pan Marek, który leczy się w jednej z lubelskich przychodni.
Zgodnie z rozporządzeniem Ministerstwa Zdrowia, refundowane recepty mogą wystawiać pielęgniarki, które mają tytuł magistra. Z kolei te z licencjatem mają prawo do wypisywania recept tylko na kontynuację leczenia zleconego przez lekarza.
Jak informuje lubelski NFZ, na ok. 500 pielęgniarek i położnych, które przeszły wymagany kurs, tylko 45 zadeklarowało wypisanie recept.
– 33 z nich może wystawiać refundowane recepty dla siebie, rodziny lub w ramach indywidualnej praktyki. Kolejne 14 w ramach umów o udzielenie świadczeń opieki zdrowotnej, u 10 świadczeniodawców – informuje Małgorzata Bartoszek, rzeczniczka lubelskiego NFZ. – Dotychczas zarejestrowaliśmy realizację 316 recept wystawionych przez 13 pielęgniarek. Najczęściej dotyczyły one leków stosowanych w leczeniu chorób sercowo-naczyniowych, przewodu pokarmowego i cukrzycy.
Dlaczego pielęgniarki nie chcą wystawiać recept? – Chodzi o chęć pielęgniarki do realizacji takich świadczeń. A tu pojawia się kwestia braku wyceniania i płacenia za taką usługę – mówi Andrzej Tytuła, przewodniczący Okręgowej Rady Pielęgniarek i Położnych w Lublinie. – Nie dziwi zatem, że większość może nie chcieć tego robić. Dodaje, że samorząd pielęgniarski zabiega o to, żeby pielęgniarki dostawały pieniądze za wypisywanie recept, bo przecież otrzymują je lekarze rodzinni, za tzw. usługę recepturową. – Dlaczego pielęgniarki miałyby być traktowane inaczej – pyta Tytuła.
– Dodatkowe uprawnienia dla pielęgniarek to udawanie, że robi się coś, żeby było lepiej, żeby były krótsze kolejki do lekarzy, a tak naprawdę nic się nie zmienia – komentuje Lidia Twardowska, przewodnicząca związku zawodowego pielęgniarek i położnych przy SPZOZ w Puławach. – Pielęgniarki i tak mają dużo pracy. A wypisywanie recept niesie za sobą dużą odpowiedzialność – dodaje. – Pielęgniarki nie będą chciały brać tego na siebie mając świadomość, że nie idą za tym żadne gratyfikacje finansowe.