„Pogrzeb polskiego handlu”, „Obiecaliście wsparcie, skazujecie na wymarcie” – z takimi transparentami pikietowali wczoraj pod Lubelskim Urzędem Wojewódzkim właściciele i pracownicy niedużych sklepów. – Kiedy my upadniemy, za nami pójdzie lawina – ostrzegają
W poniedziałek w południe pod siedzibę wojewody przyszli głównie właściciele i pracownicy sklepów działających w ramach polskich sieci franczyzowych, m.in. Lewiatan, Groszek czy Top Market. Pod urzędem zjawiło się około trzystu osób, mieli ze sobą gwizdki i transparenty. Nie mają wątpliwości, że nowy podatek proponowany przez partię rządzącą (patrz ramka) najmocniej uderzy w rodzimych małych i średnich przedsiębiorców.
– Dzięki szyldowi franczyzodawcy mogę konkurować z dużymi sieciami i dyskontami. Bez tego byłbym na przegranej pozycji – tłumaczy Krzysztof Ocysek, właściciel trzech sklepów w Milejowie. I wylicza: – W moim przypadku ten podatek wynosiłby miesięcznie ok. 2600 zł przy dochodzie na poziomie 4 tys. W takiej sytuacji własna działalność traci jakikolwiek sens.
– Kiedy my upadniemy, za nami pójdzie lawina. To samo czeka małych dostawców, lokalne hurtownie czy piekarnie – dodaje Radosław Woźniak, właściciel kilku sklepów pod Lublinem.
Na manifestacji pojawili się też hurtownicy współpracujący z lokalnymi sklepikarzami. – Zwiększyłem zatrudnienie z 6 do 20 osób, ale przy podatku w tej formule połowę załogi będę musiał zwolnić. Po co przez 25 lat rozwijałem firmę, gdy jednym podpisem można to zniweczyć? – pyta Mieczysław Trela, właściciel hurtowni opakowań i artykułów chemicznych.
– Mam nadzieję, że te protesty coś dadzą. Że uda się nagłośnić ten problem – dodaje Lucjan Staniszewski, właściciel hurtowni mięsa, który zatrudnia 200 pracowników (wszyscy pracują na etatach).
Wojewoda Przemysław Czarnek wyszedł do protestujących i obiecał przekazać postulaty lubelskich przedsiębiorców do Warszawy. – Projekt tej ustawy jest dopiero na etapie prac, konsultacji społecznych. To jest właśnie moment na to, co państwo właśnie robicie – tłumaczył. – Program PiS zakładał opodatkowanie sklepów wielkopowierzchniowych, a nie małych i średnich przedsiębiorstw.
Obawy przedsiębiorców doskonale rozumie dr Mariusz Kicia z Katedry Bankowości UMCS. – Jeśli projekt zostanie przyjęty w tej formie, to polskie sieci nie unikną tego podatku. Mogą szukać sposobów na jego ominięcie, ale na dłuższą metę będzie o to ciężko – mówi ekonomista. – Trudno jednak wyobrazić sobie rozwiązanie zwalniające polskich przedsiębiorców z opodatkowania. Byłoby to niezgodne z zasadą równego traktowania wszystkich podmiotów w Unii Europejskiej. Takie selektywne ustalanie wymagań podatkowych nie jest możliwe.
W czwartek właściciele sklepów i hurtowni będą protestować pod Sejmem. Z województwa lubelskiego do Warszawy ma wyjechać kilka autokarów.
Nowe podatki według PiS
Projekt nowej ustawy o podatku obrotowym od sprzedaży detalicznej zakłada, że przychód osiągnięty w dni robocze będzie opodatkowany stawką 0,7 proc. do wartości 0,3 mld zł i 1,3 proc. powyżej tej kwoty. Z kolei przychody w weekendy i inne dni wolne od pracy miałyby być opodatkowane stawką w wysokości aż 1,9 proc.