Zwabił swojego dłużnika w pułapkę pod kościołem na Poczekajce w Lublinie, a następnie ostrzelał go z broni hukowej. Mateusz Sz. chce się teraz dobrowolnie poddać karze i spędzić w więzieniu dwa lata.
Przestraszony mężczyzna pobiegł w kierunku Al. Kraśnickich. Szukał pomocy wśród kierowców samochodów, które zatrzymały się na światłach na skrzyżowaniu. Wpuścił go do auta właściciel audi 80. Kiedy auto ruszyło, napastnik w kominiarce znów wypalił z pistoletu. Zbił szybę w drzwiach bocznych. Audi odjechało z piskiem opon wprost pod komisariat policji.
Rysopisy napastnika i jego wspólniczki otrzymały wszystkie patrole w Lublinie. Po dwóch dniach policjanci zauważyli w centrum miasta młodego mężczyznę i kobietę, która przypominała tę spod kościoła. Jej towarzysz miał przy sobie dwa pistolety: hukowy i wiatrówkę. Przyznał, że to on strzelał. W jego domu policjanci znaleźli ładunek wybuchowy.
Mateusz Sz. tłumaczył, że chciał w ten sposób zmusić swego dłużnika do oddania 5 tys. zł. Podając się za dziewczynę umówił się z nim przez Internet. Na spotkanie wysłał narzeczoną.
- Mateusz Sz. został oskarżony o wymuszanie zwrotu wierzytelności, narażenie na niebezpieczeństwo kierowcy i pasażera audi oraz nielegalne posiadanie ładunku wybuchowego – mówi Agnieszka Kępka, z Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Mateusz Sz. chce się dobrowolnie poddać karze i zostać skazany na dwa lata więzienia. Odsiedział już w areszcie 9 miesięcy.