Lubelski Urząd Miasta od miesiąca zapewnia, że sprawdza pracę swojego Wydziału Architektury po tym, jak zajęła się nim prokuratora i CBA.
Jeszcze rano prezydent Lublina Adam Wasilewski zapewniał, że wyniki kontroli poznamy wkrótce. I przy nas skontaktował się z Anną Morow, dyrektorką Wydziału Audytu i Kontroli. Wtedy okazało się, że kontrola... nie została rozpoczęta. - Sam jestem tym zaskoczony. Przeprowadzenie kontroli zleciłem natychmiast po ujawnieniu sprawy - twierdzi prezydent Adam Wasilewski. - Pani dyrektor tłumaczy, że nie ma tylu pracowników, a trzeba było zakończyć kontrolę w przedszkolach.
Kontrola pracy Wydziału Architektury UM w Lublinie miała rozpocząć się miesiąc temu. Zgodnie z zapowiedziami jej prowadzenie zlecono Wydziałowi Audytu i Kontroli. Wszystko po tym, jak ujawniliśmy sprawę Mariana Cz., urzędnika Wydziału Architektury, który w biurowcu przy ul. Wieniawskiej miał zaproponować jednemu z mieszkańców Lublina sprzedaż projektu budowlanego z całą dokumentacją. Sprawą natychmiast zajęła się prokuratura i Centralne Biuro Antykorupcyjne. Ale nie Urząd Miasta w Lublinie.
- Co nagle, to po diable. Musimy się dobrze przygotować do tej kontroli - mówi dyrektor Morow. I zasłania się postępowaniem prokuratorskim: - To oni mają prawdziwe narzędzia kontrolne. A co my możemy? Zresztą miesiąc po zdarzeniu nie jest jeszcze za późno na kontrolę. Jeśli zastosuje się odpowiednią metodykę.
Pani dyrektor dodaje, że przeprowadziła postępowanie wyjaśniające w sprawie Mariana Cz. Zaś kontrola całego wydziału może poczekać. Zapewnia, że informowała o tym zwierzchników. - Być może to umknęło panu prezydentowi - dodaje.
- Takie tłumaczenie to skandal i tyle! - nie kryje wzburzenia poseł Janusz Palikot (PO), partyjny przełożony prezydenta Wasilewskiego. - Skoro urzędnicy dostali polecenie przeprowadzenia kontroli, powinni to zrobić natychmiast, a nie czekać miesiąc. I nie ma co się zasłaniać postępowaniem prokuratorskim. To rola wewnętrznej kontroli, żeby sprawdzić, jak pracują urzędnicy. Chodzi o standardy pracy, o zwykłą uczciwość.
- Po pierwszym sygnale o nieprawidłowościach zarządziłbym kontrolę jednostki, której dotyczyłby sygnał. I nadzorowałbym tę kontrolę, bo odpowiadam za pracę całego urzędu - mówi Jarosław Zdrojkowski, marszałek województwa.