Staromiejska bazylika oo. Dominikanów wymaga remontu. Na zawilgoconych ścianach pojawia się grzyb. Trzeba też wzmocnić fundamenty świątyni.
Na wszystkie prace potrzeba ok. 30 milionów złotych. Najczarniejszy scenariusz zakłada, że roboty potrwają... 120 lat.
- Wystarczy mały deszcz. A ściany od razu przemakają - mówi o. Robert Głubisz, dominikanin. - Robiliśmy niedawno badania. Okazało się, że ściany są nieraz bardziej nasycone wodą niż... ludzkie ciało. Samo osuszenie murów to koszt ok. 600 tysięcy złotych.
Wilgoć zagraża też fundamentom. Ich osiadanie sprawiło, że na niektórych ścianach pojawiły się rysy. Co gorsza, spękane są nawet łuki konstrukcyjne jednej z kopuł.
Remont kompleksu klasztornego trwa już 5 lat. Do tej pory udało się ustabilizować skarpę, której obsuwanie zagrażało zabytkowym murom, wzmocnić fundamenty wschodniego skrzydła i odnowić dach.
W tym roku ma się zacząć remont zachodniego skrzydła, które jest w najgorszym stanie. Później mają być odnowione pomieszczenia zajmowane obecnie przez Teatr Lalki i Aktora im. H. Ch. Andersena. Aktorzy mogą pozostać w swej starej siedzibie jeszcze przez cztery lata. Tak stanowi umowa z zakonem. - Ale nie wyrzucimy teatru na bruk, jeśli nie znajdzie nowej siedziby - zapewnia o. Hieronim Kaczmarek, przeor klasztoru.
Zakonnicy będą szukać funduszy w Unii Europejskiej. Liczą na to, że roboty uda się zakończyć w ciągu 10 lat. Jeśli wszystko przebiegnie pomyślnie. Przełożeni zakonu rozważają nawet ulokowanie w lubelskiej świątyni nowicjatu. - Przez pierwszy rok przebywaliby tu u nas przyszli dominikanie. Zobaczymy, jaka będzie decyzja - planuje przeor.