

Troje lubelskich prawników, oskarżonych o przywłaszczenie blisko 3 mln zł z odszkodowania za bezprawnie przejętą kamienicę, zostało uniewinnionych przez Sąd Apelacyjny w Lublinie. Zgodnie z wolą zmarłego małżeństwa, pieniądze miały wspierać projekty naukowe na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim.

Sąd pierwszej instancji skazał w lutym br. Krzysztofa P., Katarzynę P-B. i Iwonę K., uznając ich za winnych przywłaszczenia prawie 3 mln zł. Otrzymali kary w zawieszeniu, grzywny, pięcioletni zakaz wykonywania zawodu oraz obowiązek zapłaty 2,9 mln zł spadkobiercom. Oskarżeni odwołali się od wyroku, domagając się uniewinnienia, podczas gdy prokuratura wniosła o surowsze kary.
Sąd Apelacyjny uniewinnił dzisiaj (14.10) całą trójkę. Sędzia Dorota Janicka wyjaśniła, że przestępstwo przywłaszczenia „charakteryzuje się zamiarem bezpośrednim, poprzez który sprawca usiłuje na stałe pozbawić własności cudzej rzeczy”. Jak wskazała, pieniądze z odszkodowania trafiły na konto kancelarii „zgodnie z wolą ich klientki”.
– Oskarżeni utworzyli w tym celu odrębne konto, na którym te pieniądze spoczywały. Poinformowali KUL o tym, że pieniądze są i że jest konieczność zwołania kapituły funduszu – mówiła sędzia. Dodała, że prawnicy „potrącili sobie wynagrodzenie, większość jeszcze za życia kobiety”, zgodnie z jej wolą.
Jak podkreśliła sędzia Janicka, klientka oczekiwała, że środki będą pomnażane w ramach funduszu stypendialnego. – I to czynili. Nie ulega wątpliwości, że te pieniądze uległy pomnożeniu o kwotę prawie 400 tys. zł – zaznaczyła.
Odnosząc się do zarzutu, że prawnicy w latach 2013–2017 nie powiadomili rektora KUL o stanie konta, sędzia zwróciła uwagę na ich „wyjaśnienia, co do interpretacji, kiedy mieli o tym poinformować”. Przypomniała również, że „jeszcze przed złożeniem zawiadomienia o przestępstwie, jedna z oskarżonych (…) przesłała odpowiednie dokumenty, w związku z tym rektor był poinformowany o tym, że takie pieniądze są”.
– Gdyby rektor zwrotnie odpowiedział na to pismo, wskazując wady prawnego rozwiązania, że taka jednostka, jak fundusz stypendialny, nie może zaistnieć i jest bezskuteczna, to wówczas można byłoby ewentualnie dalej wnioskować o zamiarze – uzasadniała sędzia.
Sąd uznał, że nawet jeśli fundusz powołano w sposób niezgodny z przepisami, działania prawników można ocenić jedynie jako „błąd, który popełnili przy wykonywaniu swojego zawodu”. Jak podkreślono, fundusz ustanowiono 12 lat temu, za życia mocodawczyni.
Przypomnijmy: sprawa sięga 2013 roku, kiedy to właścicielka lubelskiej kamienicy dostała 4 mln złotych odszkodowania wraz z odsetkami. Chodziło o przedwojenną posesję przy ulicy Czystej (boczna ul. Wieniawskiej), którą wraz z mężem próbowała odzyskać przez wiele lat (nieruchomość została zajęta przez wojsko, a w 1996 roku trafiła w posiadanie Miasta).
Ostatecznie budynek co prawda nie trafił w ich ręce, ale małżeństwu udało się wywalczyć sowite odszkodowanie. Wtedy mąż kobiety już nie żył, ale zgodnie z jego wolą, wdowa postanowiła przekazać znaczną część pieniędzy na Katolicki Uniwersytet Lubelski poprzez utworzenie specjalnego funduszu jego imienia, z którego miały być finansowane „projekty naukowe i badawcze, opracowywane przez nauczycielki akademickich Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Dzięki temu naukowcy mogli co roku dostawać do 150 tys. zł na swoje badania. Pieniądze jednak miały nie trafić na konto uczelni.
Kobieta zmarła w 2017 roku, a sprawa funduszu ucichła. Po kilku latach o darowiznę zapytał KUL, który następnie złożył zawiadomienie do prokuratury. O przywłaszczenie funduszy zostało oskarżonych troje radców prawnych, którzy obsługiwali darowiznę. W trakcie postępowania okazało się, że zaginione pieniądze zostały wpłacone na 14 lokat bankowych, należących do ich kancelarii. Proces ruszył na początku ubiegłego roku. Na ławie oskarżonych zasiadł 74-letni wówczas Krzysztof P., 65-letnia Katarzyna P., i 69-letnia Iwona K.
Dzisiejszy wyrok uniewinniający jest prawomocny.
