

Polska 2050 szoruje po dnie w sondażach. Ucieczkę z tonącego okrętu na stanowisko w ONZ zapowiedział jej lider i założyciel Szymon Hołownia. Lokalni działacze partii są zdemotywowani i pełni wątpliwości. - Musimy odbudować zaufanie Polaków – przyznaje Rafał Maksymowicz, sekretarz ugrupowania w województwie lubelskim.

Szymon Hołownia w rozmowie z Wirtualną Polską zapowiedział, że nie będzie kandydował w styczniowych wyborach na przewodniczącego Polski 2050. Ani ubiegał się o funkcję wicepremiera w rządzie Donalda Tuska.
Na Facebooku poinformował, że złożył aplikację na stanowisko Wysokiego Komisarza ONZ do spraw Uchodźców w naborze ogłoszonym przez Antonio Guterresa, sekretarza generalnego tej organizacji.
Hołownia przekonywał, że to wcale nie rejterada. - Nie jesteśmy partią zamordystyczną, jesteśmy partią demokratyczną i wszyscy dyskutują o tym, jak sprawić, by Polska 2050 dobrze dalej popłynęła – mówił.
W ostatnich sondażach Polska 2050 notuje jednak poparcie na poziomie 1,6 proc. Gdyby więc wybory parlamentarne odbyły się w tej chwili, partia nie dostałaby się do Sejmu. Sceptycy przewidują, że „ucieczka” Hołowni to początek rychłego końca partii.
- Szczerze? Bez Hołowni to nie ma żadnego sensu. Staniemy się planktonem i znikniemy z politycznej mapy – mówi nam lokalna działaczka, która przez kilkadziesiąt ostatnich miesięcy angażowała się w działalność Polski 2050 w kole numer 2 w okręgu wyborczym numer 6.
Trzecia Droga nie istnieje
Pięć lat temu Szymon Hołownia zagospodarował elektorat, który był już zmęczony polaryzującym kraj podziałem na prymat duopolu władzy Prawa i Sprawiedliwości oraz Koalicji Obywatelskiej, czyli Jarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska. W wyborach prezydenckich zajął trzecie miejsce i zdobył prawie 14 proc. głosów.
Po tym sukcesie założył partię Polska 2050 i w wyborach parlamentarnych w 2023 roku ugrupowanie to wystartowało w koalicji z PSL jako Trzecia Droga. Koalicja zdobyła 14,4 proc. głosów, a sam Hołownia uzyskał mandat poselski i objął funkcję marszałka Sejmu.
Powtarzał, że nie jest ani prawicowcem, ani lewicowcem, nawoływał do ponad podziałowych działań na rzecz Polski. Jego styl bycia jako marszałka przyczynił się do powstania określenia Sejmflix. Imponował bowiem sprawnością retoryczną, którą nabył podczas telewizyjnej kariery, kiedy wraz z Marcinem Prokopem współprowadził w telewizji TVN program „Mam talent!”.
Bonanza skończyła się wraz z wyborami prezydenckimi w 2025 roku. Hołownia wystąpił we wszystkich debatach, gdzie często właściwie jako jedyny zmuszony był reprezentować i bronić krytykowany zewsząd rząd, a następnie zdobył zaledwie niecałe 980 tysięcy głosów, czyli dwa i pół razy mniej niż w 2020 roku. W drugiej turze poparł zaś Rafała Trzaskowskiego, który na finiszu kampanii przegrał z Karolem Nawrockim.
W czerwcu władze Polski 2050 i PSL ogłosiły koniec Trzeciej Drogi. W listopadzie Hołownia przestanie być marszałkiem Sejmu. Zastąpi go w tej roli Włodzimierz Czarzasty z Nowej Lewicy. 49-letni polityk poluje więc na na stanowisko Wysokiego Komisarza ONZ do spraw Uchodźców i oddala się od korodującej Polski 2050.
Wykreować nową twarz partii
- Nie mam pewności, czy Szymon Hołownia na pewno odchodzi – mówi Rafał Maksymowicz, sekretarz Polski 2050 w województwie lubelskim.
- Jak to? Przecież wyraźnie powiedział, że nie będzie kandydował w styczniowych wyborach na przewodniczącego – dopytujemy.
- To zależy od tego, czy zajmie stanowisko w ONZ. A nawet jeśli, to nie widzę tu wielkiego problemu tożsamościowego. To raczej naturalny etap w rozwoju partii, który musiał kiedyś nastąpić. Hołownia nigdy nie deklarował, że będzie z nami do końca życia.
- To chyba jednak niełatwy moment dla waszej partii, prawda?
- Niełatwy, ale do przejścia. Hołownia stworzył ten ruch, ja jestem z nim od stycznia 2020 roku, jeszcze przed pierwszymi wspólnymi wyborami prezydenckimi. Włączyłem się, bo wierzyłem w jego ideę. Myślę jednak, że to też odpowiedni moment, żeby pojawił się nowy lider. Nie możemy opierać się wiecznie tylko na jednej postaci. Do wyborów parlamentarnych zostały dwa lata. To dobry czas, by wykreować nową twarz partii.
Nie stać po żadnej stronie barykady
Rekomendację Polski 2050 na funkcję wicepremierki w rządzie otrzymała pozytywnie oceniana minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. Ambicję przejęcia schedy po Hołowni ma również Ryszard Petru, w latach 2015-2017 przewodniczący partii Nowoczesna. Niedawno w Polsacie mówił on, że ugrupowanie ma potencjał na poparcie w granicach 10-15 proc., a nowych wyborców należy szukać pośród tych, którzy w ostatnich miesiącach rozczarowali się Konfederacją.
- 15% to może zbyt optymistycznie, ale 10 proc. jest w zasięgu. I nie, nie jesteśmy żadną przystawką Koalicji Obywatelskiej, choć często się na to zarzuca – przekonuje Rafał Maksymowicz.
- Ja jestem radykalne centrum. Uważam, że ani prawica, ani lewica nie mają monopolu na mądrość. Polska potrzebuje partii środka. Nowoczesnej, myślącej w kategoriach XXI wieku, która nie staje po żadnej ze stron barykady. Nadal wierzę, że dla Polski 2050 jest miejsce na scenie politycznej. Musimy tylko odbudować zaufanie Polaków.
Szara rzeczywistość na Lubelszczyźnie
Z badania panelu Ariadna na zlecenie WP wynika, że aż 45 proc. Polaków nie wierzy, iż Polska 2050 przetrwa po rezygnacji Szymona Hołowni z przywództwa w partii. W ostatnich tygodniach plotkowano, że liczna grupa posłów tego ugrupowania przymierza się, żeby dołączyć do PSL-u. Wcale niedawno klub opuścili Tomasz Zimoch i Izabela Bodnar.
Miesiąc temu z szeregów Polski 2050 wystąpił też senator Jacek Bury, jej prominentny członek na Lubelszczyźnie. - Nie na to się umawiałem, gdy przychodziłem do partii. Rzeczywistość polityczna pokonała Hołownię, w czym oczywiście pomogli mu konkurenci polityczni. Pogubił się – tłumaczył swoją decyzję w rozmowie z „Dziennikiem Wschodnim”.
- Za jego odejściem nie poszły żadne inne, więc nie ma tu mowy o jakimś większym kryzysie w regionie – uspokaja Rafał Maksymowicz.
Lokalna działaczka Polski 2050 przekonuje nas jednak, że partia znalazła się na prostej drodze do politycznej agonii. Dowód? W 2020 roku Hołownia w województwie lubelskim otrzymał aż 109 tysięcy głosów. W 2025 roku ponad dwa razy mniej – niecałe 44 tysiące.
- Nie chciałbym krytykować partii, ale po wyborach parlamentarnych rzeczywiście popełniono pewne błędy. Wynikały one z braku doświadczenia. Jesteśmy młodym ugrupowaniem. Trochę daliśmy się „rozegrać” starszym ugrupowaniom – analizuje Maksymowicz.
- Potrzebna jest większa komunikacja i współpraca między centralą a regionami. Nowy lider musi być bliżej struktur. Czy to będzie Hołownia, czy Pełczyńska-Nałęcz, czy Paulina Hennig-Kloska, czy jeszcze ktoś inny, regiony potrzebują wsparcia, kontaktu, realnej współpracy. Musimy też rozbudowywać nasze struktury z myślą o wyborach i przyciąganiu nowych ludzi.
Struktury Polski 2050 na Lubelszczyźnie liczą około 150 osób. Niedawno 50 lokalnych członków partii spotkało się z posłami Joanną Muchą, Jackiem Trelą i Sławomirem Ćwikiem.
- Może nie robimy dużych konferencji, ale jesteśmy aktywni i liczni. Wyróżniamy się na tle reszty kraju. Oczywiście, po wyborach parlamentarnych był duży boom, mnóstwo zgłoszeń. A teraz sytuacja się ustabilizowała. Ktoś odejdzie, ktoś przyjdzie. Ale nie ma masowych wypisani. Wszystko jest raczej stałe. Nie upadliśmy – puentuje Maksymowicz.
