Kom-Eko postawiło mieszkańcom z ulicy Gierymskiego ultimatum: albo będą sami dostarczać pełne kontenery do głównej ulicy, albo niech szukają innej firmy.
Gierymskiego to boczna Abramowickiej. Piaszczystą, wąską drogą do swoich domów dojeżdża dziesięć rodzin. Do niedawna robiła to też śmieciarka Kom-Eko. - Doskonale wiemy, że nasza droga jest w złym stanie. Nie mogę jednak zrozumieć, dlaczego dopiero po trzech latach Kom-Eko postanowiło zmienić zasady wywozu śmieci - mówi Artur Szeremeta. - Mam dwa razy w miesiącu przepychać kontener aż do Abramowickiej.
Zygmunt Zawadzki, kierownik zakładu oczyszczania Kom-Eko, podkreśla, że wszystko odbywa się zgodnie z umową. - Jest tam zapis, że śmieciarka podjeżdża pod posesję oddaloną dwadzieścia metrów od drogi utwardzonej. Gierymskiego jest kilkakrotnie dłuższa. Nie sposób tam zawrócić, a zimą w ogóle nie da się wjechać.
Kom-Eko zaproponowało mieszkańcom, by dostarczali kontenery w pobliże Abramowickiej lub pakowali śmiecie w worki i układali w wyznaczonym miejscu. - Część się zgodziła. Z pozostałymi rozwiążemy umowy - dodaje Zawadzki.
Artur Szeremeta wspólnie z innymi mieszkańcami, którzy nie akceptują nowych zasad Kom-Eko, chce znaleźć inną firmę do wywozu śmieci. - Gdyby chociaż Kom-Eko zaproponowało nam niższe stawki. Ale chcą nadal po 20 złotych miesięcznie - irytuje się Szeremeta.
Konrad Burdziński, dyrektor finansowy Kom-Eko, wyjaśnia, że decyzja o nowych zasadach wywozu śmieci z Gierymskiego, jest nieodwołalna. - Mieliśmy zbyt wiele awarii samochodów, dlatego około czterdziestu rodzinom na terenie Lublina zaproponowaliśmy zmianę sposobu wywozu śmieci. Ta sytuacja nie dotyczy tylko ulicy Gierymskiego, podobnie jest np. na Poligonowej.