Nic może nie wyjść z planów zawieszenia neonu „Szacunek na mieście” na wiadukcie kolejowym nad Drogą Męczenników Majdanka. Sprawa trafiła na kolejne biurka, tym razem do Zarządu Dróg i Mostów, który głowi się, czy napis nie rozproszy kierowców
Samo wykonanie i montaż neonu – jak twierdzi pomysłodawca – będzie sprawą prostą i zajmie mniej więcej dwa tygodnie. O wiele dłużej zajmuje uzyskanie pozwolenia na taką instalację. Zgodę musi dać właściciel wiaduktu, czyli spółka PKP Polskie Linie Kolejowe, a to jeszcze nie wszystko.
O zgodę chcieli być spytani również dzielnicowi radni z Bronowic, których mocno oburzyła (nie tylko ich) pierwotna wersja napisu, a w zasadzie napisów, bo początkowo planowano nie jeden, a dwa neony.
Jadących od centrum witać miał „Szacun na dzielni”, a jadących od Lotniczej „Szacun na mieście”. Zniesmaczeni poczuli się też dzielnicowi radni z Kośminka.
W końcu radnych udobruchano tym, że zostanie jeden napis, ten od Bronowic i nie ze słowem „szacun”, a „szacunek”. Kompromis poparł m.in. zastępca prezydenta oraz szef miejskiego Wydziału Kultury i z takim błogosławieństwem sprawa trafiła do kolejarzy.
Zakład Linii Kolejowych w Lublinie skierował sprawę do podległego prezydentowi Zarządu Dróg i Mostów. Informuje w nim, że „udzielił odpowiedzi negatywnej” powołując się na przepis, który nie pozwala wieszać na wiaduktach kolejowych „w obrębie pasa drogowego” jakichkolwiek reklam. Ale skoro napis wcale nie będzie reklamą i ma poparcie władz miasta, to kolej „prosi o zajęcie stanowiska w sprawie możliwości umieszczenia neonu”.
Odpowiedzi z miasta jeszcze nie ma. – Zapoznajemy się z całą dokumentacją – mówi Karol Kieliszek z Urzędu Miasta. – Analizujemy tę sprawę pod kątem bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Neon byłby informacją umieszczoną nad jezdnią, a nie związaną bezpośrednio z ruchem drogowym, jak choćby nasze tablice, na których możemy np. wyświetlić komunikat „Uwaga, utrudnienia na al. Tysiąclecia”.
Pomysłodawcą neonu jest Szymon Pietrasiewicz z Pracowni Sztuki Zaangażowanej Społecznie „Rewiry” działającej w ramach Centrum Kultury. Tego, czy napis rzeczywiście na wiadukcie zawiśnie nie jest wcale pewien. – Sprawa jest po stronie Zarządu Dróg i Mostów – mówi Pietrasiewicz.