Upili się, szli przez park i demolowali wszystko co stało na ich drodze. Jedne ławki wrzucili do stawu, drugie połamali. Wpadli, bo ich wyczyny obserwowały kamery miejskiego monitoringu.
Wszystko działo się w nocy z wtorku na środę, około północy. Grupa siedmiu młodzieńców szła przez park od głównego wejścia w kierunku al. Długosza. - Przewracali ławki, wrzucali je do stawu, rzucali koszami na śmieci - mówi Robert Gogola, rzecznik Straży Miejskiej. Dyżurny wysłał na miejsce patrol i informował go na bieżąco o tym, gdzie znajdują się wandale.
Nastolatkowie na widok strażników zaczęli uciekać. Mundurowi ruszyli w pościg. Trzech wandali złapali na ul. Popiełuszki, kolejnych trzech schwytała wezwana na pomoc policja, a jednemu udało się uciec. Młodzieńcy świętowali urodziny jednego z nich.
Rano trzeba było posprzątać po tej imprezie. - To, co ocalało, wróciło na swoje miejsce - informuje Bobowska. - Zniszczone zostały cztery ławki. Straty szacujemy na 1700 złotych. To największy akt wandalizmu w tym miejscu; wcześniej mieliśmy do czynienia co najwyżej z przewracaniem ławek, czy też wyłamaniem pojedynczych desek.
Monitoring w parku najbardziej przydaje się strażnikom przy wlepianiu mandatów za picie alkoholu. Od momentu otwarcia parku funkcjonariusze ukarali za to już 170 osób. Wiosną podczas parkowej imprezy, na którą wprosili się strażnicy, jeden z pijących dostał aż dwa mandaty, każdy po 100 złotych. Jeden za spożywanie procentów, a drugi za to, że pochwalił się mundurowym... pośladkami.