Sąd przywrócił do pracy Katarzynę Chomirską, byłą szefową działu obsługi prawnej lubelskiego ZUS. Ale dyrektor nie przejął się wyrokiem.
Chomirską zwolnił przed trzema laty dyrektor Andrzej Panasiuk. Powód: utrata zaufania i przekraczanie uprawnień kierowniczych. Kobieta poszła do sądu, a ten uznał, że zwolniono ją bezprawnie i przyznał jej za to odszkodowanie. Sąd Okręgowy poszedł jeszcze dalej: przywrócił ją do pracy na dawne stanowisko - naczelnika Wydziału Obsługi Prawnej.
Po tym wyroku, kilka dni temu, Chomirska zjawiła się w kadrach ZUS w towarzystwie związkowców z "Solidarności”. Wtedy wręczono im pismo, w którym dyr. Panasiuk informuje, że zamierza ponownie zwolnić ją z pracy. Powód: utrata zaufania, brak lojalności i podważanie autorytetu dyrektora.
- Wygrałam trzyletnią, sądową batalię, ale okazuje się, że wyrok dla dyrektora nic nie znaczy. Czuję się szykanowana - komentuje załamana Chomirska.
Dyrektor Panasiuk uważa, że wyrok wykonał. - Pani Chomirska została przywrócona do pracy - mówi. - Pomiędzy nami istnieje konflikt, a to wyklucza, by dalej była tu zatrudniona.
Przykrości spotkały też związkowców, którzy towarzyszyli Chomirskiej w dziale kadr. Musieli spowiadać się dyrektorowi, dlaczego na kilkanaście minut opuścili miejsce pracy. Odpowiedzieli pisemną skargą do przewodniczącej Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność” ZUS, Ewy Bieleckiej. Wymieniają szereg innych przejawów dręczenia pracowników, a wśród nich i taki: "Wprowadzane są liczne zakazy, jak np. zakaz kontaktu pracowników pomiędzy sobą. To powoduje, że panuje ogólny strach i zniechęcenie”.
- ZUS nie może być obozem przymusu, ale miejscem, do którego chodzi się z przyjemnością i zapałem do pracy. W Lublinie brakuje elementarnych zasad współpracy - komentuje Bielecka. - Odkąd wrócił dyrektor Panasiuk, ewidentnie łamane są prawa związkowców. Może to zemsta za to, że poinformowaliśmy centralę ZUS o nieprawidłowościach, jakie tu były (których efektem było aresztowanie jednej z pracownic - przyp. red ).
Bielecka zażądała od dyr. Panasiuka zaprzestania szykan. Poinformowała o tym prezesa ZUS w Warszawie. - Jeśli nic się nie zmieni, będziemy zmuszeni skierować sprawę do prokuratury i podjąć inne przewidziane prawem działania - mówi.
Wczoraj dyrektor Panasiuk zaprosił nas na rozmowę z przedstawicielami związków działających w lubelskim ZUS. Działacze związków branżowych przekonywali, że współpraca z dyrektorem układa się im dobrze.
- A my nie mamy swobody działania - została przy swoim przedstawicielka "Solidarności”.