Najwyższa Izba Kontroli kazała miastu odzyskać od SPR Lublin wyłudzone dotacje. Chodzi o 1,6 mln zł. Żeby klub miał je z czego oddać, Ratusz chce mu dać więcej – w sumie 3 mln zł
Poprzedni prezesi spółki zaświadczali, że wobec SPR SSA nie toczą się żadne postępowania egzekucyjne. Tylko dzięki temu klub dostał od miasta blisko 1,2 mln zł dotacji. Gdyby spółka podawała prawdziwe informacje, nie dostałaby pieniędzy, bo postępowania egzekucyjne wobec SPR prowadziły wówczas ZUS i Trzeci Urząd Skarbowy.
Przy okazji kontroli wyszło też na jaw, że klub wykorzystywał część dotacji wbrew jej przeznaczeniu: 136 tys. zł poszło na długi, 32 tys. na wynajem lokalu dla spółki, a 47 tys. zł na wynajem lokalu dla zawodników.
– To formalność – mówi Beata Krzyżanowska, rzecznik prezydenta Lublina. – Znajdujemy się w takiej sytuacji, że albo SPR będzie mógł w dalszym ciągu się rozwijać, albo spółka ogłosi upadłość.
Ratusz tłumaczy również, że taki ruch ma ułatwić spółce pozyskanie sponsorów. – Problem jest taki, że sponsorzy nie chcą się angażować finansowo w spółkę i oczekują rozwiązania sprawy długów – dodaje Krzyżanowska. – Przypominam, że mówimy o drużynie, która jest mistrzem Polski w piłce ręcznej i zależy nam na tym, by osiągała dalsze sukcesy.
Nie udało nam się wczoraj porozmawiać z urzędującym od niedawna prezesem zarządu sportowej spółki, Michałem Jastrzębskim o jego pomyśle na wykorzystanie miejskich pieniędzy. Nie odbierał telefonów, nie odpisał na SMS-a.
Koszykarzom mniej
Na dzisiejszej sesji Rada Miasta ma również zatwierdzić inny sportowy wydatek: promocję miasta poprzez sport, m.in. podczas turnieju międzynarodowego męskiej reprezentacji w koszykówce i rozgrywek I ligi koszykówki mężczyzn w sezonie 2013/14. Na ten cel prezydent proponuje przeznaczyć 300 tys. zł.