Szok przeżył kierowca spod Lublina wezwany do zapłaty kary za to, że parkował bez biletu... jesienią 2013 r. – Kto to pamięta po takim czasie? – pyta jego żona. – Tyle to trwa – mówią miejscy urzędnicy i szykują kolejne listy. Za rok 2013 zostało im 1150 wezwań, za rok 2014 grubo ponad 10 tysięcy
Żadnego papierka za wycieraczką nie było, a tu się okazuje, że jesteśmy coś komuś winni – irytuje się pani Katarzyna, żona ukaranego. Jej mąż dopiero co odebrał przesyłkę z Zarządu Dróg i Mostów, datowaną na kwiecień 2016 r. i zatytułowaną „Upomnienie”.
– Rozumiem ogromne zdziwienie kierowcy, ale to nie jest tak, że nagle sobie o nim przypomnieliśmy – zapewnia Karol Kieliszek z Urzędu Miasta Lublin. I przyznaje, że listów może się spodziewać jeszcze wielu kierowców aut, za których szybę kontrolerzy zaglądali nawet dwa lata i osiem miesięcy temu, a zaglądając nie dostrzegli biletu. To, że nie dostrzegli nie oznacza jeszcze, że go nie było, bo mógł choćby spaść na podłogę. Gdyby się znalazł (z właściwą datą, godziną i miejscem zakupu) to nawet po takim czasie ratowałby od kary. – Tylko kto przechowuje bilet tak długo? – pyta pani Katarzyna.
– W upomnieniu jest napisane, że 14 listopada 2013 r. mąż zostawił auto na ul. I Armii Wojska Polskiego bez biletu parkingowego. I że mamy 7 dni na uiszczenie 50 zł opłaty i 11 zł kosztów – streszcza kobieta. – Tu nie chodzi o pieniądze, ale o zasady. Rozumiem, gdyby minął miesiąc, dwa, trzy, to może bym coś skojarzyła. Ale minęło 2,5 roku. Nie wierzę, że ustalanie danych właściciela zajęło tyle czasu.
– Sprawa wystawiania wezwań tylko z pozoru może wydawać się szybka – tłumaczy Kieliszek. – Musimy nie tylko ustalić właściciela pojazdu, ale też wszystkie dane zweryfikować. Od 3 miesięcy mamy stałe połączenie internetowe z Centralną Ewidencją Pojazdów i Kierowców. Wcześniej wszelkie wnioski musiały być wysyłane pocztą. Żeby nieco przyspieszyć ten proces wysyłaliśmy przynajmniej po kilkaset wniosków naraz.
Ale nawet tak uzyskane dane, jak twierdzi Ratusz, często bywają nieprawidłowe. Choćby wtedy, gdy kierowca zmienia adres, ale w dowodzie rejestracyjnym już tego nie uwzględnia. – Dlatego dane z CEPiK-u są następnie weryfikowane w systemie ŹRÓDŁO, już nie „paczkami”, ale dla każdego właściciela pojazdu oddzielnie – wyjaśnia Ratusz. Wszystko po to, by upomnienie trafiło nie na „adres samochodu”, ale do kierowcy.
W kolejce czekają jeszcze tysiące takich spraw. Do tych, którzy w 2013 r. nie mieli biletu za szybą miasto ma wysłać 1150 listów. Jeszcze więcej, bo aż 10480 ma wysłać tym, którzy bez biletu parkowali w roku 2014. – I od razu zaznaczę, że nie jest tak, że nie wyrabiamy się w czasie z wystawianiem wezwań – zastrzega Kieliszek. – Ustawa o drogach publicznych mówi, że obowiązek uiszczenia opłat przedawnia się dopiero z upływem 5 lat, licząc od końca roku kalendarzowego, w którym powinny zostać uiszczone – dodaje.
A z tego wynika, że list, który oburzył panią Katarzynę równie dobrze mógłby nadejść dopiero za dwa lata i też byłoby to zgodne – jeśli nie ze zdrowym rozsądkiem, to przynajmniej z prawem.