Lubi pływać, szczególnie
po mazurskich jeziorach. Często jeździ
do Kazimierza, gdzie razem z żoną podziwia obrazy. A wspólnie
z przyjacielem pasjonuje się ornitologią. Razem od 16 lat budują potęgę Eldorado, jednej z najlepszych firm Lubelszczyzny
Pomocny premier
- W tym okresie powstawało mnóstwo firm - wspomina po latach Artur Kawa. - Leszek Balcerowicz, ówczesny wicepremier i minister finansów, zachęcał do zakładania własnych przedsiębiorstw. To był dobry moment. Polski rynek był wygłodniały na produkty i na usługi. A początki wcale nie były trudne.
Zdaniem Kawy kluczem do sukcesu było skupienie się na jednej, dokładnie sprecyzowanej dziedzinie. I inwestowanie wszystkich zysków w rozwój firmy. - Nie zaczynaliśmy od kupowania drogich samochodów i budowania domów - podkreśla. - Konsekwentnie przez lata koncentrowaliśmy się na rozwijaniu naszej działalności.
Prezes na każdym kroku podkreśla, że to zasługa wszystkich pracowników. - Podstawą sukcesu jest zespół - wyjaśnia. - Od samego początku opieraliśmy funkcjonowanie Eldorado na pracy grupy ludzi, którzy przejmą część odpowiedzialności.
Autor motta
Kawa nazywa to kulturą pracy zespołowej. - Nauczyłem się tego w czasie pobytu w Stanach Zjednoczonych - mówi. - Utkwił mi w pamięci napis, który widnieje na nagrobku Andrew Carnegie'ego, jednego z najbogatszych mieszkańców Ameryki w XX wieku. Znanego z hali widowiskowej Carnegie Hall, którą ufundował w Nowym Jorku - opowiada. - Na jego grobie jest wygrawerowane zdanie, że leży tam człowiek, który wiedział, jak zatrudniać ludzi lepszych niż on sam.
Prezes twierdzi, że w Eldorado stosuje identyczną zasadę. - Zapraszamy wybitne indywidualności, które pracują na sukces całego zespołu. Zazwyczaj to dobrze wykształceni, zdolni i młodzi ludzie. Dość wspomnieć, że mam 44 lata i jestem jednym z najstarszych pracowników Eldorado.
Między innymi właśnie za taką politykę kadrową Eldorado dostało w tym roku tytuł Pracodawcy Roku Lubelszczyzny, wyróżnienie przyznawane przez AISEEC, największą organizację studencką na świecie.
Żona żeglarza
Zespołowo funkcjonuje też dom prezesa. - Dzielimy się z żoną obowiązkami - mówi zdawkowo. - Nawet budżet mamy wspólny i razem nim zarządzamy.
Na przykład przy kupowaniu obrazów. - Żona zaraziła mnie pasją do sztuki. Często jeździmy do Kazimierza Dolnego, gdzie czasem kupujemy obrazy. Zresztą Kazimierz do moje ulubione miejsce w całym naszym regionie. Lubię też jeziora mazurskie, ale to z racji zamiłowania do żeglarstwa.
Bo to właśnie żeglarstwo jest prawdziwym konikiem prezesa. - Zaczęło się jeszcze w liceum, kiedy zapisałem się do jacht klubu - wspomina. - Potem niewiele brakowało, a zostałbym kapitanem żeglugi bałtyckiej. Ale wyjechałem do Stanów, a po powrocie zamiast żeglarzem, zostałem biznesmenem.
Wierny przyjaciel
W Ameryce Kawa był razem ze swoim przyjacielem, Jarosławem Wawerskim. - Mimo że jest rok młodszy ode mnie, nasze losy złączyły się jeszcze w liceum - podkreśla prezes. - Jesteśmy absolwentami I LO w Lublinie, potem skończyliśmy Wydział Elektryczny na Politechnice Lubelskiej. Razem wyjechaliśmy za ocean, a po powrocie razem zajęliśmy się biznesem.
Dziś Kawa jest prezesem, a Wawerski wiceprezesem zarządu Eldorado. Obaj mają też wspólną pasję: ornitologię. - Zaszczepił mnie tym Jarek - nie kryje pan Artur. - Nigdy bym nie pomyślał, że w Polsce jest tyle gatunków tak fantastycznych ptaków. To wprost niewyobrażalny świat.
Teraz Kawa razem z Wawerskim myślą o przyszłości Eldorado. - Przygotowujemy ogromną transakcję. Chcemy się połączyć z firmą BOS. Jak do tego dojdzie, staniemy się krajowym potentatem na rynku handlowym. Wszystko powinno być gotowe przed końcem lipca.
A potem pora na zasłużone wakacje. - Łódka na jednym z mazurskich jezior. I czas tylko dla rodziny. O tym marzę - mówi Artur Kawa, Biznesmen Roku Dziennika Wschodniego.