Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

19 lipca 2007 r.
16:55
Edytuj ten wpis

Ciągle czekam na mojego Romana

Miała 25 lat, gdy ją aresztowano i rozłączono z malutkimi synami. Córkę urodziła w więzieniu.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować
Na swoim procesie usłyszała, że miesiąc wcześniej wykonano wyrok śmierci na jej mężu. Nigdy w to nie uwierzyła.

Lublin, rok 1938. 17-letnia Helena Augustowska zostawia rodzinne gospodarstwo w Radawcu i przyjeżdża do miasta uczyć się krawiectwa. Jest skromna, pracowita, dobrze wychowana. Filigranowa brunetka. Tak śliczna, że z miejsca wpada w oko Romanowi Jaroszyńskiego, który przychodzi na przymiarki do krawca, u którego praktykuje Helena.
Roman jest 5 lat starszy. Przystojny, pewny siebie, w świetnie skrojonym mundurze. Podoficer Korpusu Ochrony Pogranicza. Wychowany w domu o niepodległościowych tradycjach nie kryje, że Bóg, Honor i Ojczyzna to najważniejsze wartości w jego życiu.
Roman i Helena nie mogą oderwać od siebie oczu. Miłość od pierwszego wejrzenia.

Mezalians

Po trzech tygodniach Roman się oświadcza. Dziewczyna nie waha się ani chwili, ale...
- Nigdy nie zgodzimy się na ten ślub! Przecież to potworny mezalians! - oburzają się Jaroszyńscy i straszą Romana: - Jeśli ożenisz się z "tą dziewczyną ze wsi” wyrzekniemy się ciebie.
Sprzed ołtarza Romana próbuje w ostatniej chwili odciągnąć siostra. Jednak ślub, mimo atmosfery skandalu, odbywa się.
- To była miłość jak z filmu... - uśmiecha się przez łzy pani Helena. - Cały świat był nasz, całe życie przed nami. Chcieliśmy je przeżyć razem.
Młodzi sprowadzają się do mieszkania w Lublinie na Nowym Świecie 14/14. W lutym 39 roku rodzi się pierwszy syn Zbyszek.
Pół roku później wybucha wojna.
Roman mówi żonie: Bardzo was kocham, ale teraz muszę służyć swojej ojczyźnie.

Łączniczka

Janusz przychodzi na świat półtora roku po Zbyszku. Mieszkanie Jaroszyńskich jest już wtedy ścisłym centrum lubelskiej konspiracji, którą dowodzi Roman. Tu, przez najbliższe lata, będzie się odbywać rekrutacja żołnierzy do AK. Tu jest przechowywana broń i amunicja.
Mimo obowiązków macierzyńskich, Helena przyjmuje i wydaje przesyłki z podziemną prasą, doręcza korespondencję organizacyjną. Gotując obiad musi pamiętać o granatach w piekarniku.
- To są migawki z dziecięcej pamięci - mówi Zbigniew Jaroszyński. - Jazda na owczarkach niemieckich, które mieszkały z nami. Borys, który był żołnierzem i razem z ojcem ratował ludzi z Krochmalnej. Broń, której zawsze było w domu pełno.
We wrześniu ‘44 roku Roman zostaje aresztowany przez Resort PKWN. Zabierają go z ulicy prosto do więzienia na lubelskim Zamku.

W lesie

Roman ucieka po 16 dniach. Ucieczka jest brawurowa; jak całe jego życie. Pokonuje wysoki mur, przedziera się przez zasieki. Cały pokrwawiony wypada na ulicę, łapie dorożkę i pędzi prosto do sąsiadów matki na ul. 1 Maja. Przebiera się, zostawia rodzinie wiadomość i ucieka do lasu. W okolicach Chełma i Krasnegostawu angażuje się w działalność Narodowych Sił Zbrojnych. Wreszcie wiosną '45, jako "Roman” staje na czele własnego oddziału.
Tymczasem Helena sama opiekuje się synami. Mąż co jakiś czas pojawia się w Lublinie w przebraniu. Ona na jego wezwanie jeździ do lasu. Ale to rzadkie kontakty. I niebezpieczne, bo UB za wszelką cenę chce dopaść Romana.
- Przychodzili do domu i pytali: "Gdzie jest tatuś?” I zaraz częstowali nas cukierkami - wspomina Zbigniew. - Janusz patrzył, co ja zrobię. Ale nigdy nie wzięliśmy żadnego cukierka. I obaj milczeliśmy.

Wierzchowiny

6 czerwca ‘45 odział NSZ pod dowództwem Mieczysława Pazderskiego ps. "Szary” wchodzi do wsi Wierzchowiny (okolice Chełma). Dowódcą ubezpieczenia tylnego jest "Roman”. Żołnierze mają się rozprawić z kilkunastoma ukraińskimi ubekami, których obwiniają o zamordowanie polskich żołnierzy. Ale ubecy zostali ostrzeżeni i zdążyli się ukryć.
We wsi są głównie kobiety i dzieci.
Do dziś nie wiadomo, co tak naprawdę stało się w Wierzchowinach.
Pewne jest tylko to, że tamtego dnia zamordowano 194 osoby; całą ukraińską wieś. I że kilka dni później oddział "Szarego” był w komplecie w oddalonej od Wierzchowin o kilkadziesiąt kilometrów Hucie.
A wraz z nimi Roman i Helena.

Pogrom w Hucie

Dlaczego doszło do zbiorowej egzekucji?
Czy za mord w Wierzchowinach odpowiada NSZ? Czy - jak twierdzi część historyków - UB i NKWD, które zorganizowały prowokację mającą zdyskredytować narodową organizację?
Wciąż brak spójnej wersji. Nie ma jednak wątpliwości, że 10 czerwca UB i NKWD wchodzą do Huty i rozbijają oddział "Szarego”. W odwecie za Wierzchowiny.
Romanowi i Helenie udaje się uciec. Helena wraca do Lublina. Ranny Roman ukrywa się. W mieszkaniu na Nowym Świecie robi się coraz bardziej gorąco. UB depcze po piętach Helenie. Z Romanem widują się u znajomych, w pełnej konspiracji. Podczas jednego z takich spotkań, 28 września, do mieszkania na Pochyłej wchodzą ubecy.
Aresztują ich oboje.

Kocioł na Pochyłej

- To jedno z bardziej wyraźnych wspomnień mojego dzieciństwa - opowiada Janusz Jaroszyński. - Leżałem na kozetce obok ojca, mama była w kuchni. Po mieszkaniu kręcił się Borys, była tam też jakaś łączniczka i nasza ciocia. Nagle weszło kilku mężczyzn. Zabrali ojca, poszli po mamę do kuchni. Wtedy widziałem ojca po raz ostatni.
5-letni Janusz i 6-letni Zbyszek zostali sami. Mieszkanie na Nowym Świecie zajęło UB. Meble, ubrania, sprzęty... wszystko przepadło. Kilka dni później wprowadził się tam pułkownik UB.
- Nami zaopiekowała się rodzina. Janusz został u babci Jaroszyńskiej, a ja wyjechałem do dziadków do Radawca - opowiada Zbyszek. - Nie mieliśmy pojęcia, co z nami będzie. Kiedy zobaczymy rodziców.
Helena i Roman zostali przewiezieni do aresztu WUBP na ul. Krótkiej w Lublinie. Godzinami są przesłuchiwani.
- Głód, robactwo, bez wody i światła, ciepłego okrycia - wspomina pani Helena. - Tyle tylko, że mnie nie bili. Może szkoda im było dziecka... - dodaje ciszej.
Helena Jaroszyńska była wtedy w ciąży.

Córka

Po kilku miesiącach Helena została przewieziona do więzienia na Zamku. Romana w styczniu '46 przekazano władzom bezpieczeństwa w Warszawie i umieszczono w więzieniu na Rakowieckiej.
Zobaczyli się już tylko raz. Bardzo krótko, przez kraty. - Powiedział mi, że nie wróci do domu... To było takie nasze pożegnanie - wspomina Helena Jaroszyńska.
Helena w nieludzkich warunkach walczy o życie swoje i mającego się narodzić dziecka.
- Do dziś pamiętam, jak obydwaj w połatanych galotach staliśmy z paczkami dla mamy pod bramą więzienia. Nie sposób tego zapomnieć - Zbyszek chowa twarz w dłoniach.
13 czerwca ‘46 w szpitalu na Staszica Helena rodzi córkę Antoninę Romę. Po trzech tygodniach wracają do więzienia.
Słabiutkie dziecko dożywiają więźniarki. Helena ma gruźlicę, jest skrajnie wyczerpana. Z kilkumiesięczną Antoniną, którą po cichu nazywa Romcią, po wielomiesięcznym śledztwie stawia się przed sądem wojskowym.
Wyrok: 3 lata więzienia. Za to, że wiedziała o działalności męża w NSZ i nie powiadomiła o niej władz.

Skazany na śmierć

Helena prosi sąd, by pozwolił oddać niemowlę jej rodzicom. Sędzia kategorycznie odmawia: Skazana Jaroszyńska ma odbywać karę razem ze swoją córką.
- Pamiętam, że siedziałem w sali sądowej pod ławką - Janusz przywołuje bolesne wspomnienia. - I że bardzo chciałem podejść do mamy...
Na sali jest też matka Romana. - Helena, on już nie żyje... - szepcze do synowej. - Został skazany na śmierć.
Helena dowiaduje się, że jej mąż został rozstrzelany miesiąc przed narodzinami Romci.
Roman Jaroszyński sądzony był w pokazowym procesie tzw. "procesie wierzchowińskim” lub "procesie 23” wraz z innymi członkami NSZ. Wyrok z 19 marca ‘46 uznał go za winnego m.in. "udziału w nielegalnym związku NSZ mającym na celu obalenie demokratycznego ustroju państwa polskiego” i za udział w akcjach w Wierzchowinach i Hucie.
Wyrok wykonano 24 maja 1946.

Nie odwracałam się za siebie

W styczniu ‘47 Helena Jaroszyńska, na mocy amnestii wychodzi z więzienia.
Jest mroźny dzień, a ona ma na sobie tę samą letnią sukienkę i sandały, w których aresztowano ją na Pochyłej. Na rękach trzyma ośmiomiesięczną Romcię. - Szłam po bardzo śliskiej ziemi i nie odwracałam się za siebie. Patrzyłam tylko na bramę i myślałam: czy to podstęp, prowokacja? Gdzie prowadzi mnie ten strażnik? Truchlałam ze strachu.
Rodzice zabierają ją z córką na wieś. Kobieta waży 38 kilogramów, ma ciężką gruźlicę.
To nie koniec problemów: Jaroszyńscy nie mają z czego żyć; cały majątek skonfiskowało UB.

On jeszcze wróci

Co jakiś czas do Heleny docierają wiadomości: Roman żyje, widziano go w Warszawie, musi się ukrywać, kazał cię ucałować. Albo: wyroku nie wykonano, wywieźli go na Sybir...
To UB dba o to, by Helena nie zapomniała o swoim mężu. I przy okazji sprawdza, co się dzieje u Jaroszyńskich.
- Przez te prowokacje wciąż mieliśmy nadzieję, że ojciec żyje, że kiedyś wróci... - wspomina Zbyszek.
W 1950 Jaroszyńscy dostają oficjalne zaświadczenie, że I Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie skazał Romana Jaroszyńskiego na karę śmierci i przepadek całego mienia. Wyrok wykonano.
Helena nie wierzy. Może to kolejny element ubeckiej gry? Dlatego, gdy poznany u teściowej Józef Władyszewski prosi ją o rękę, odmawia. - A co będzie, gdy wróci Roman? - pyta. - Wtedy się odsunę, bo wiem, jak go kochasz - odpowiada Józef.
To przekonuje Helenę do tego małżeństwa.

Małżeństwo

- Zrobiła to z rozsądku, dla nas - tłumaczy Antonina Roma Olszak, córka Heleny i Romana. - Z jednej strony bieda, z drugiej nacisk rodziny... Wiedziała, że ktoś musi się nami zaopiekować.
Władyszewski organizuje im pierwszy wspólny dom; w Świdniku.
- Mówiliśmy do niego "tato”. Był wspaniałym ojczymem, kochał nas jak własne dzieci. Dzięki niemu znów byliśmy rodziną - mówi Janusz.
- Nigdy pierwszy nie zjadł obiadu. My byliśmy najważniejsi - dodaje siostra.
Helena jest szczęśliwa, ale wieczorami wyciąga albumy ze zdjęciami Romana. Płacze.
- Ojczym wiedział, że mama wciąż kocha Romana - mówi Antonina Roma. - Szanował to, nigdy nie zrobił jej słowa wyrzutu.

Archiwum

Dopiero w połowie lat '80 Jaroszyńscy upewnili się, że Roman został stracony.
- Tom 36. I protokół wykonania wyroku. 24 maja, godzina 21.55. Lekarz wojskowy stwierdził zgon - relacjonuje wizytę w wojskowym archiwum Janusz. - Wtedy uwierzyliśmy.
Wcześniej Antonina Roma Olszak wystąpiła do sądu o unieważnienie wyroku ojca z ‘46. Po 8-letnim procesie Roman Jaroszyński zostaje zrehabilitowany.
- Przez całe lata żyliśmy z piętnem ojca bandyty - opowiada Zbyszek. - UB deptało nam po piętach, przeszkadzało w studiach, w pracy. Po wielu latach przyszła jakaś ulga... Trochę ta cała historia przestała być tak okrutna i niesprawiedliwa. Tylko wciąż nie wiemy, gdzie leży ojciec. Czy w ogóle ma grób?

Piękny dzień

28 maja 2007 roku prezydent Lech Kaczyński odznaczył Helenę Jaroszyńską-Władyszewską Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Była jedną z odznaczonych kobiet-matek, więzionych w czasach stalinowskich i rozdzielonych ze swoimi dziećmi.
- To był jeden z najważniejszych dni w życiu całej naszej rodziny - opowiada Janusz. - Czuliśmy, że to odznaczenie dla nas wszystkich. A mama tak pięknie się uśmiechała... Wiedzieliśmy, że myśli o swoim Romanie.

Pozostałe informacje

Odszedł dobry duch Chełmianki. Janusz Oleszkiewicz miał 75 lat

Odszedł dobry duch Chełmianki. Janusz Oleszkiewicz miał 75 lat

Był zawsze tam, gdzie grała Chełmianka – na stadionie, przy ławce rezerwowych, w szatni i na trybunach. W wieku 75 lat zmarł Janusz Oleszkiewicz, wieloletni kierownik drugiego zespołu i drużyn młodzieżowych biało-zielonych.

AZS AWF Biała Podlaska przegrał w derbach z KPR Padwą Zamość 27:30

I Liga Centralna Piłkarzy Ręcznych: w derbach KPR Padwa lepsza od AZS AWF Biała Podlaska

W meczu derbowym KPR Padwa Zamość pokonała na wyjedzie AZS AWF Biała Podlaska 30:27. Tym samym zamościanie wzięli rewanż za ostatnią przegraną w wojewódzkim finale Pucharu Polski

Lodołamacze dla LCK. Doceniono przyjazną przestrzeń

Lodołamacze dla LCK. Doceniono przyjazną przestrzeń

Lubelskie Centrum Konferencyjne zostało nagrodzone w konkursie Lodołamacze 2025 w kategorii „Przyjazna Przestrzeń”. To wyróżnienie trafia do instytucji i firm, które szczególnie dbają o dostępność i otwartość swoich przestrzeni dla osób z niepełnosprawnościami.

Ustawa o Ukraińcach. Jest decyzja prezydenta

Ustawa o Ukraińcach. Jest decyzja prezydenta

Prezydent RP Karol Nawrocki podpisał ustawę o pomocy obywatelom Ukrainy - przekazał w piątek szef prezydenckiej kancelarii Zbigniew Bogucki. Poinformował też, że w poniedziałek do Sejmu trafią dwa projekty: ws. wydłużenia okresu, po którym obcokrajowcy mogą ubiegać się o polskie obywatelstwo, oraz ws. ścigania banderyzmu. Zapisy ustawy ograniczają m.in. wypłatę 800 plus.

Budowa S19

Unia sypie kasą na drogi. Miliony na ekspresówkę z Lublina do Lubartowa

Unia Europejska dokłada miliony do budowy S19 Lublin - Lubartów Północ. Trasa ma być gotowa pod koniec 2027 roku.

Siatkarze Avii w weekend zagrają na terenie beniaminka z Grodziska Mazowieckiego

PZL Leonardo Avia Świdnik celuje w pierwsze zwycięstwo w tym sezonie

W trzeciej kolejce PZL Leonardo Avia Świdnik zagra na wyjeździe ze Spartą Grodzisk Mazowiecki. Sobotnie spotkanie rozpocznie się o godzinie 18

Straż Graniczna rośnie w siłę. Ile zarobią nowi funkcjonariusze?
galeria

Straż Graniczna rośnie w siłę. Ile zarobią nowi funkcjonariusze?

Najpierw 3-letnia nauka, a później służba. W piątek 16 nowych funkcjonariuszy Straży Granicznej złożyło ślubowanie. Zarobią od 5300 zł na rękę.

Niedzielnym uroczystościom będzie towarzyszył przemarsz ulicami Lubelską, Pocztową i Hrubieszowską

Inauguracja roku akademickiego w PANS Chełm. Będą utrudnienia w ruchu

W niedzielę, 28 września, Państwowa Akademia Nauk Stosowanych w Chełmie zainauguruje rok akademicki 2025/2026. W programie znalazła się msza święta, uroczysty przemarsz i oficjalna część w siedzibie uczelni. Kierowcy muszą liczyć się z czasowymi utrudnieniami.

Prohibicja w Lublinie? Spytaliśmy lubelskich radnych
sonda

Prohibicja w Lublinie? Spytaliśmy lubelskich radnych

Temat zakazu nocnej sprzedaży alkoholu w Warszawie obiegł ostatnio cały kraj. Stołeczni radni, póki co wprowadzili prohibicję na terenie dwóch dzielnic. Ale od lipca przyszłego roku ma to już dotyczyć całego miasta. Czy takie rozwiązanie jest potrzebne również w Lublinie? Zapytaliśmy o to miejskich radnych.

Tężnia nad Krzną i ścieżka

Nad Krzną będzie nowe miejsce do odpoczynku. Podest, hamaki i lornetki

Nad Krzną powstanie nowe miejsce do odpoczynku. Urzędnicy szukają teraz wykonawcy.

Maciej Kuciapa (Orlen Oil Motor Lublin): Przygotowania do niedzielnego finału cały czas trwają

Maciej Kuciapa (Orlen Oil Motor Lublin): Przygotowania do niedzielnego finału cały czas trwają

Trwa wielkie odliczanie do niedzielnego, rewanżowego meczu finałowego PGE Ekstraligi. O godzinie 19.30 Orlen Oil Motor Lublin zmierzy się przy Al. Zygmuntowskich z PRES Grupą Deweloperską Toruń. W piątek odbyła się przedmeczowa konferencja prasowa, w której wzięli Maciej Kuciapa i Bartosz Zmarzlik. Z jakim nastawieniem „Koziołki” podejdą do decydującej batalii o złoto?

Z całego serca dziękujemy każdej osobie, która oddała głos za naszymi zwierzakami. To dzięki Wam możemy działać jeszcze skuteczniej i z jeszcze większą nadzieją patrzeć w przyszłość - napisali po ogłoszeniu wyników głosowania pracownicy schroniska dla zwierząt w Zamościu.

Wielka radość w schronisku dla zwierząt. To oni dostaną 1,3 mln zł z budżetu obywatelskiego

Nie strefy sportu, nie modernizacja boiska i nie naprawa drogi, ale gruntowny remont budynku dla psów w schronisku dla bezdomnych zwierząt w Zamościu to inwestycja, która jako projekt ogólnomiejski zostanie w 2026 roku zrealizowana z budżetu obywatelskiego. Jest na to zabezpieczone 1,3 mln zł.

Prezent dla niego: jak trafić w gust, gdy masz 48 godzin

Prezent dla niego: jak trafić w gust, gdy masz 48 godzin

Masz mało czasu, a chcesz podarować coś z klasą? Zamiast szukać przypadkowego drobiazgu, wybierz dopracowany, gotowy zestaw w eleganckiej oprawie. Jeśli potrzebujesz punktu startu, zajrzyj na prezent dla niego - łatwo dopasujesz styl do osoby obdarowywanej. Pomyśl o tym jak o krótkiej ścieżce decyzyjnej: cel, styl, osobisty akcent. Gdy te trzy elementy zagrają, nawet wybór w pośpiechu wygląda jak planowany z wyprzedzeniem.

Płaszcza nie wystarczyło. Policjanci z Chełma zatrzymali 44-latkę ukrywającą się w szafie

Płaszcza nie wystarczyło. Policjanci z Chełma zatrzymali 44-latkę ukrywającą się w szafie

Chełmscy kryminalni odnaleźli poszukiwaną listem gończym 44-latkę. Kobieta, chcąc uniknąć zatrzymania, schowała się w szafie pod płaszczem. Zamiast wolności zyskała dodatkowe zarzuty – tym razem za kradzież z włamaniem na miejscowym targu.

kurtka zimowa M-TAC

Survival w mieście i w lesie – jaka kurtka zimowa sprawdzi się w obu warunkach?

Dlaczego wybór odpowiedniej kurtki zimowej ma znaczenie? Zima w mieście może być równie bezlitosna, co mróz w lesie. Niezależnie czy codziennie przemierzasz ulice, czy wybierasz się na weekendowy survival, odpowiednia kurtka zimowa to podstawa. Wybór nie jest prosty, bo często zwykłe modele są albo modne, albo funkcjonalne, rzadko łączą oba te aspekty. Właśnie tutaj wkracza kurtka survivalowa, która łączy wytrzymałość z estetyką. W codziennym użytkowaniu docenimy jej lekkość i wygodę, a w lesie – odporność na warunki atmosferyczne.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium