Gdy ich 25-letni star 200 w wyciem syreny wyjeżdża z remizy, to wiadomo, że gdzieś zagrożone jest ludzkie życie i mienie. 30 strażaków z OSP Stryjno jest małą cząstką ponad 60-tysięcznej braci druhów-strażaków, którzy w blisko 200 remizach rozrzuconych na terenie naszego województwa codziennie są gotowi do akcji.
„Bogu na chwałę – ludziom na ratunek” - po takim hasłem odbywały się obchody 90. rocznicy powstanie OSP Stryjno, w gminie Rybczewice. Jest to jedna ze 194 jednostek OSP w naszym regionie.
Historia
Pradziadowe dzisiejszych druhów ze Stryjna zaczynali w 1925 roku od sikawki ręcznej, beczki i konnego wozu. Jednak strażackie korzenie sięgają o wiele głębiej w naszą historię.
Pierwsze wzmianki o zorganizowanym ratownictwie ogniowym na ziemiach polskich pochodzą z okresu średniowiecza. Z biegiem stuleci władze miejskie przywiązywały coraz więcej uwagi do wyposażenia w sprzęt przeciwpożarowy i do prewencji. W latach sześćdziesiątych XIX wieku ochotnicze organizacje przeciwpożarowe powstają niezależnie we wszystkich zaborach.
Po odzyskaniu niepodległości, w 1921 roku państwo formalizuje działalność strażaków-ochotników, powołując do życia Główny Związek Straży Pożarnych Rzeczypospolitej Polskiej. W 1925 roku w Stryjnie spotyka się kilkunastu gospodarzy, którym strażackie idee nie są obce.
Na strażackim wozie
Był rok 1925. Kilka lat po odzyskaniu niepodległości młode państwa odradzało swoje struktury dzięki wielkiej pasji obywateli.
Również w Stryjnie powiew młodej państwowości zbiera plon. 15 mężczyzn zebrało się i powzięło decyzję o założeniu straży.
– Zakupili motopompę – sikawkę ręczną na 4 osoby, beczkę na wodę i konny wóz strażacki – opowiada druh Dariusz Grula, obecny prezes OSP Stryjno.
W remizie zachowało się zdjęcie z tamtego czasu, na którym stoi 15 młodych zuchów przed ręczną pompą. Na starej, wyblakłej fotografii widać wciąż młodych założycieli OSP Stryjno: Piotra Smyka, Stanisława Frączka, Jana Grzesiaka, Stanisława Misztala, Stanisława Rybaka, Wojciecha Suszka, Juliana Pituchę, Jana Sicińskiego, Macieja Pituchę, Dominika Skorka, Jana Gnypa, Stefana i Mariana Bisów, Franciszka Tkaczyka i Jana Ziętka.
W latach 30. minionego wieku mieszkańcy Stryjna przeprowadzili zbiórkę i kupili od dziedzica budynki w Stryjnie Koloni. W 1936 roku jeden z budynków zaadoptowano na strażnicę OSP.
90 lat pomocy
Przez 90 lat działalności druhowie niosą pomoc w razie pożaru i powodzi, czynnie uczestniczą w zawodach sportowo - pożarniczych, dożynkach i innych uroczystościach. Na przestrzeni 90 lat miało miejsce wiele akcji.
- Na kartach historii naszej jednostki w sposób szczególny zaznaczyły się dwa pożary, jeden w latach 60., kiedy to paliła się wieś Gardzienice, drugi pożar pod koniec lat 70. trawił wieś Bojanica, wtedy już posiadaliśmy motopompę czeskiego producenta, która pracowała 24 godziny, aby uratować jak najwięcej domostw i gospodarstw - wspomina Grula.
Poza tymi dramatycznymi były także komiczne zdarzenia.
– Mamy w jednostce strażaka, który ma czerwoną cerę, a włosy tleni na jasny kolor. Pewnego razu byliśmy na akcji, podczas której zdenerwowany właściciel palących się budynków był pewien, że nasz kolega jest pod wpływem, po kilku głębszych. Zmylił go kontrast jasnych włosów i czerwonej cery. Tak się zdenerwował, że pogonił naszego strażaka widłami. W międzyczasie do pożaru przyjechali zawodowcy, a ich dowódca także odniósł podobne wrażenie. Chciał nas wycofać z pożaru. Zrobiła się wielka awantura. Dosyć ostro musiałem wyjaśniać całą sprawę. Takie momenty też się zdarzają – dodaje Grula.
To coś więcej
W straży ogniowej jest wielka siła. O tym wiadoma od dawna.
Co jednak z taką siła ciągnie młodych ludzi do OSP?
– Po prostu: w jednostce jest fajnie. Zawsze tu miło wpaść, nie tylko na wezwanie do akcji. Jest stale grono kumpli, atmosfera jest bardziej koleżeńska, niż służbowa. Coś się dzieje – mówi druh Krzysztof Lis.
Remizy w pewnym sensie są miejscami, gdzie aktywnie można spędzić czas.
– Mamy stół do ping-ponga, jest boisko do piłki, w ten sposób odciągamy młodych od piwka. Kiedyś niemal co tydzień organizowaliśmy zabawy, dziś formalności są za duże. Poza tym po prostu to nie opłaca się – dodaje Grula, który jednak twierdzi, że przydałoby się parę groszy.
A potrzeby są spore. W garażu remizy stoi 25-letni star 200 i „pełnoletni” lublin. Tylko dzięki umiejętnościom druhów, oba pojazdy są zawsze gotowe do akcji.
– Oj, chciałoby się taką chociaż 10-letnią bojową Scanie czy MAN-a – marzy druh Grula.
OSP w Lubelskiem
Ochotnicze Straże Pożarne to prawdziwa potęga. Na terenie naszego województwa są aż 194 jednostki OSP.
W szeregach lubelskiego OSP jest zrzeszonych 61 342 druhów, w tym blisko 27 tysięcy ludzi może brać udział w akcjach ratowniczych. Reszta to członkowie wspierający i honorowi. W szeregach OSP działa blisko 3000 pań.
Strażacy w sumie mają do dyspozycji 1883 pojazdy różnego typu, z czego większość jest w wieku miedzy 20 a 30 lat. Mają także drabiny, łodzie, specjalistyczne przyczepy i kilka tysięcy motopomp.